photoblog.pl
Załóż konto

"Przecież sposób znam,

Tylko nie mam już sił

TYLKO NIE WIEM JAK"

TROCHĘ POŚWIĘCENIA

Syrenka wynurzyła się z wody do połowy ciała i gwałtownie, ostro zachlapała dłońmi po powierzchni. Geralt stwierdził, że ma piękne, wręcz doskonałe piersi. Zwinnie dopasowując się do nadbiegającej fali , syrenka wygieła się wdzięcznie, strzepnęła mokrymi, seledynowymi włosami i zaśpiewałą melodyjnie.

- Co? - Książe przechylił się przez butrę kogi - Co ona mówi?

- Odmawia - Powiedział Geralt - Mówi, że nie chce

- Tłumaczyłeś, że ją kocham? Że życia sobie bez niej nie wyobrażam? Że chcę się z nią ożenić? Że tylko ona, żadna inna?

- Tłumaczyłem

- I co?

- I nic.

- To powtórz.

Wiedżmin dotknął warg palcami i wydobył z siebie rozedrgany trel. Z wysiłkiem dobierając słowa i melodyjkę, zaczął przekładać wyznania księcia. Syrenka kładąc się na wznak, przerwała mu.

              - Nie tłumacz, nie męcz się -  zaśpiewała -  Zrozumiałam. Gdy mówi, że mnie kocha, zawsze ma takią głupią minę. Powiedział coś konkretnego?

              - Nie bardzo.

               - Szkoda - Syrenka zatrzepotwała w wodzie i dała nurka, wyginając silnie ogon, pieniąc morze wciętą płetwą przypominającą płetwę barweny.

- Co? Co ona powiedziała? - Spytał książę.

- Że szkoda

- Czego szkoda? Co to ma znaczyć szkoda?!

- Wydaje mi się, że to była odmowa.

- Mnie się nie odmawia! -  Wrzasną książę przecząc oczywistym faktom.

(...)

                 - Kocham ją - rzekł twardo Agloval. - Chcę ją za żonę. Ale do tego ona musi mieć nogi, a nie łuskowaty ogon. I to się da zrobić bo za dwa funty pięknych pereł kupiłem magiczny eliksir, z pełną gwarancją. Wypije i wyrosną jej nóżki. Tylko trochę pocierpi, trzy dni nie dłużej. Wołaj ją, wiedźminie, powiedz jej to jeszcze raz.

                - Mówiłęm już dwa razy. Powiedziałą, że absolutnie się nie zgadza. Ale dodała, że zna morską czarownicę, morszczynkę, która zaklęciem gotowa jest zmienić tobie nogi w elegancki ogon. Bezboleśnie.

                               - Zwariowałą chyba! Ja mam mieć rybi ogon?! Nigdy w życiu! wołaj ją Geralt!

(...)

        - Nie zgadza się. - Odśpiewał wiedźmin. - Sh'eenaz, zrozum, on nie może mieć ogona, on nie może żyć pod wodą. Ty możesz oddychać powietrzemn!

         - Wiedziałam! - wrzasneła cienko syrenka - Wiedziałam! Wykręty głupie, naiwne wykręty, ani za grosz poświęcenia! Kto kocha, ten  się poświęca! Ja się dla niego poświęcałąm, codzień wyłąziłąm dla niego na skały, łuskę sobie wytarłam na tyłku, płetwę postrzępiłam, przeziębiłam się dla niego!  A on nie chce dla mnie poświęcicć tych paskudnych kulasów. Miłość to nie tylko znaczy brać, trzeba też umieć rezygnować, poświęcać się! powtórz mu to!

(...)

- Geralt tłumaczył szybko, starając się nie być wulgarny. Nie bardzo wyszło. Książe poczerwieniał, zaklą brzydko.

- Bezwstydna dziwka! -  wrzasnął. -  Zimna makrela! Niech sobie znajdzie dorsza!

- Co on powiedział? - Zaciekawiła się Sh'eenaz., podpływając.

- Że nie che mieć ogona!

- To powiedz mu.... Powiedz mu, żeby się wysuszył!

- Co ona powiedziałą?

- Powiedziała -  przetłumaczył wiedźmin. - Żebyś się utopił.

 

(...........................)

 

 

Do sali wpadli paziowie i strażnicy, tuż przed drzwiami uklękli kub zgieli się w ukłonach, tworząc szpaler.

W dzrwiach staneła Sh'eenaz.

Jej seledynowe włosy były kunsztownie, spięte wsaniałym diademem z korali i pereł. Była w sukni koloru morskiej wody, z falbankami białymi jak piana.

            - Sh'eenaz... - Jęgną Agloval, padając na kolana. - Moja Sh'eenaz..

Syrenka zbliżyła się wolno, jej chód był miękki i pełęn gracji, płynny jak nadbiegająca fala. Zatrzymałą się przy księciu, błysneła w uśmniechu drobnymi ząbkami, potem zaś zebrała szybkko suknię w małe dłonie i uniosła ją, dość wysoko, na tyle wysoko, by każdy mógł ocenić jakość pracy morskiej czarownicy, morszczynki.

            - Sh'eenaz... -  Jęknął Agloval rozdzierająco, zbliżając się do niej na kolanach. - Moja miłości! Moja ukochana... jedyna... Więc jednak, nareszcie. Więc jednak Sh'eenaz!

Syrenka wdzięcznym gestem podała mu rękę do ucałowania.

        - A tak.Bo ja też Cię kocham głupku. A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia.

 

 A. Sapkowski  "Miecz przeznaczenia"

Dodane 2 PAŹDZIERNIKA 2011 , exif
313
opisyxx16 fajne ;)
zapraszam do siebie u mnie znajdziesz fajne opisy .
25/01/2012 13:05:37
~Tomasz "A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia."
03/10/2011 16:39:10

Informacje o closer


Inni zdjęcia: Niedzielna laba ...pozdrawiam :) halinam.. fuckit2296** szarooka9325Nic chasienkaUrlop szarooka9325:) dorcia2700Feelings pamietnikpotwora1519 akcentovaSoczki i piwko. ezekh114:) tezawszezle