Mam wiele pretensji, nie wiem czy nie powinnam ich mieć do siebie. Nie rozumiem faktu przemijania. Niby to takie normalne, a jednak zastanawia mnie fakt, dlaczego ludzie którzy spędzali ze sobą tyle czasu nie potrafią ze sobą rozmawiać. Strasznie siedzi mi to w głowie..
Czuje brak jednej cząstki mnie. Grono znajomych ograniczyło się do minimum. Miasto, stało się bezbarwne. Alkohol smakuje jak niedobry syrop. Weekend stał się oczekiwaniem na nadejście poniedziałku. Nawet to wszystko wokół ma taką szarą barwę. Miłość stała się czymś innym. Tym wszystkim i nic innego. To tak wygląda te życie?
Mam wiele pretesji, najwięcej do Ciebie.