Dzisiaj w dwóch częściach, gdyż notka wyszła dość długa. Kontynuacja pod kolejnym zdjęciem!
Tokio Hotel - Human connect to human
-Bill! Bill, głupku! - w taki właśnie sposób zostałem brutalnie obudzony przez mojego rodzonego, bliźniaczego brata, Toma, który bezczelnie mną szarpał. Często tak robił. I zawsze używał słowa "głupek", ale wymawiał je wystarczająco pieszczotliwie, żebym się nie obraził.
-Ogłupiałeś, do cholery?! - odpowiedziałem na jego poranne, jakże miłe i pełne miłości przywitanie. -Pali się czy jak?
-Nie, ale jest sprawa dużo bardziej drastyczna! Olaf przyjechał jakieś 20 minut temu i wniósł do domu ogromny karton z setkami listów i dziesiątkami par stringów od napalonych dziewczyn, pragnących wziąć mnie na noc! A więc udzielę ci tego zaszczytu, braciszku i pozwolę pomagać mi czytać korespondencje od moich wiernych fanek. - wyrecytował Tom. Mówił tak szybko, że ledwo go rozumiałem, a moje, zaspane jeszcze, powieki odmawiały posłuszeństwa i mimo moich wszelkich starań opadały na zmęczone oczy. -Chodź na dół, zrobiłem Ci kawę. - dokończył, uderzając mnie w ramię. Przeciągnąłem się i rozejrzałem dookoła. Siedziałem w fotelu i czułem jak strzyka mi w karku z powody niewłaściwego, niewygodnego snu. Niechętnie wstałem i poukładałem sobie dialog z Tomem z przed chwili. Białe wskazówki czarnego zegara wybijały wpół do jedenastej. Mimo że spałem około dziewięciu godzin, odczuwałem ból każdego mięśnia. Nogi uginały się pode mną, a usta dziwnie drżały. Rozczesałem włosy palcami i szybko zmyłem rozmazany makijaż. Wyglądałem wyjątkowo... strasznie. Ale jakże seksownie.
-Taka jak lubisz. Pół kilograma cukru i litr mleka. - powiedział Tom podsuwając mi ogromny kubek pachnącego cappucino, śmiejąc się przy tym głupkowato. Miał naprawdę dobry, wspaniały wręcz humor, co mnie delikatnie przerażało.
-Tom, przeleciałeś dwie Olsenki naraz, czy jak? - zapytałem ironicznie, biorąc łyk kawy.
-Lepiej. - odrzekł krótko i wyciągnął z kieszeni paczkę tytoniowej trucizny. Rzucił mi papierosa na drugi koniec drewnianego stołu, przy którym siedzieliśmy. -Właśnie uświadomiłem sobie, że możemy wszystko, Bill. - stwierdził. Nie ukrywam, że zaskoczył mnie ton, towarzyszący temu stwierdzeniu. Tom nigdy nie mówił z taką powagą w głosie. W dalszym ciągu nie wiedziałem, co ma na myśli. Chyba wyczytał to z moich oczu, bo kontynuował. -Przeczytałem trzy listy. Dwa do mnie, jeden do ciebie. Tak, wiem, nie powinienem otwierać twoich listów, ale ten naprawdę mnie ciekawił. Sam zobacz. - wstał i podszedł do kuchennej szafki, na której stał ogromny karton. Wyciągnął z niego trzy kartki, podszedł do mnie i położył je przede mną. Popatrzyłem na nie i po około dwudziestu sekundach spostrzegłem, że pismo widniejące na każdym z nich jest takie samo. -Dziewczyna, która je napisała jest nami zafascynowana. Musisz to przeczytać. Ona nie jest z tych, które widzą we mnie maniaka seksualnego, a w Tobie wrażliwego, idealnego chłopaka z plakatu. Ona widzi coś więcej, Bill. Możemy wszystko. - teraz naprawdę byłem przerażony. Tom wypowiadał te słowa z ogromną delikatnością, powiedziałbym, że było to nawet wzruszenie. A więc bez słowa wziąłem list adresowany do siebie, chwyciłem kubek z kawą i z niespalonym jeszcze papierosem w ustach poszedłem do swojej sypialni.
"...a więc widzę w Tobie inspirację, intrygujesz mnie, Bill. Jesteś niesamowicie wytrwały i być może wcale nie taki wrażliwy, jak określają Cię Twoje piosenki. Nie wiem, jaki jesteś, ale wiem, że osiągnięcie tego stanu, w którym się właśnie znajdujesz, w tak młodym wieku jest wręcz nierzeczywiste. Swoim głosem podbiłeś świat. Jesteś człowiekiem mogącym wszystko. Proszę Cię tylko o dobre wykorzystanie tej umiejętności - o ile właśnie tak mogę nazwać Twoją wszechmoc. Z ogromnym podziwem i szacunkiem - Clara." Przyznam, że pierwszy raz przeczytałem list od fanki, która nie wspomniała o moim seksapilu. A oczywiście miałem go wręcz w nadmiarze, czego po czwartym przeczytaniu powyższej końcówki listu, okropnie żałowałem. Nie umiem dobrze wykorzystać swojej "wszechmocy", jestem zbyt ogromnym egocentrykiem, żeby móc zrobić z siebie inny pożytek niż sprzedaż. Pierwszy raz przeczytałem list, który poruszył moje sumienie. Serce. Dzięki któremu zacząłem szybciej oddychać. I pierwszy raz postanowiłem zrobić coś całkiem nowego. Nie wiem, może po prostu zdecydowałem się na to, bo ilość wolnego czasu nudziła mi się coraz bardziej, a papierosy wypalały mi szare komórki, co wcale pozytywnym zjawiskiem nie było. Może po prostu przebywanie poza sceną było dla mnie zbyt uciążliwe i moja psychika uległa dziwnym zmianom. Niestety, bardzo prawdopodobne jest, że kierował mną wtedy hormon mający kompletną kontrolę nad moim rozsądkiem - adrenalina. Byłem podniecony. Wyciągnąłem brulion, w którym zwykle bazgrałem szkielety piosenek i sięgnąłem po czarny długopis. Zachwycona mną Clara pewnie nie spodziewała się odpowiedzi od Billa Kaulitza, ale przecież jej zdaniem mogę wszystko. Mogę więc również odpisać na jej list, chociaż nigdy tego nie robiłem i chociaż ona nie prosiła mnie o to. Słowa same wypływały mi spod palców:
"To ja, Claro, Bill Kaulitz - wokalista Tokio Hotel. Głupie rozpoczęcie listu, prawda? Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś pierwszą osobą, której odpisuję na tego typu korespondencję i nie zawiodła się moim niedbałym stylem pisania.
Tak naprawdę nie wiem, co chcę napisać. Przede wszystkim: dziękuję. Dziękuję za dostrzeżenie we mnie wytrwałości. Nazwałaś mnie wszechmocnym, ale uważam, że wcale taki nie jestem. Tylko śpiewam, śpiewam swoje uczucia. Często brakuje mi wspomnianej wytrwałości i momentami nie wiem, kim jestem. Jeśli jestem członkiem Tokio Hotel, czuję się spełniony. Jeśli jestem facetem piszącym w tej chwili list, jestem dla siebie taki... zwykły, pospolity. Czy właśnie to charakteryzuje moją gwiazdorską pychę? Czy umiem żyć tylko na scenie? Tak, Claro, żyję tylko sławą. Jestem nikim.
Nie, przepraszam. Trochę mnie poniosło i wypisuję głupoty. Z tego listu, który miał być poważnym, konkretnym tekstem, a ja miałem sprawiać wrażenie dorosłego, dojrzałego mężczyzny, wynikła kompletna dziecinada. Ale wiesz co? Chyba za tym tęsknię. Za głupimi, bezmyślnymi, dziecinnymi rozmowami. O niczym.
Nie wiem nawet, czy jesteś Clarą. Ale z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu zaufałem Ci. Ufam Ci, Claro. Jeśli wyślesz tę kopertę choćby do RTLu, będzie to Twoja sprawa. Zarobisz na mnie, tak, jak setki ludzi na tym pieprzonym świecie. Właśnie tym jestem - dochodem dla innych. Cholera, znowu ponosi mnie irytacja ludźmi. Ale to moja główna cecha: przesadna wrażliwość. Przejmuję się naprawdę wszystkim tym, czym nie powinienem się w ogóle interesować. Jeśli jesteś moją fanką ze względu na mnie - ok. Jeśli wielbisz mnie za muzykę - ja również Cię wielbię.
Chyba kończę, bo intuicja podpowiada mi, że robię z siebie śmiesznego idiotę, pisząc te bzdury. Dziękuję za Twoje słowa, bardzo miło było je przeczytać zaraz po przebudzeniu. Wiem, że dzisiejszy dzień będzie udany. Trzymaj się, Claro."
{...}
www.diestille.photoblog.pl
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika claustrophobischeng.