Tak wiele możliwości, tak wiele dróg, którymi mogę kroczyć, a ja wciąż stoję nad moją przepaścią pełną wspomnień, oglądając się w przeszłość. Tak naprawdę nikt i nic nie zabrania mi obrać inny kierunek, to ja sama stoję w miejscu, sama się ograniczam, sama się niszczę.... Wiem o tym, ale nie potrafię inaczej, zbyt wiele rzeczy z przeszłości pragnęłabym teraz przeżywać dalej, zbyt wiele najważniejszych osób obrało zupełnie inny cel swojej podróży. Czy kiedykolwiek się z tym pogodzę, czy kiedykolwiek pójdę przed siebie, zapominając o innych, czy kiedykolwiek zacznę cieszyć sie kazdym nowym dniem...?