Clarin całą noc nie mogła spać. Ciągle rozmyślała o tym co chce pokazać na jutrzejszym naborze do drużyny. Może zagrywkę? Jej zagrywka potrafi przekroczyć nawet 90km/h. Siłę w prawej ręce miała od zawsze. Zrezygnowała z serwów. Może wystawa byłaby lepsza? Tyle ostatnio ćwiczyła na tej pozycji, że warto chyba spróbować. Rozegranie tyłem szło jej perfekcyjnie, ale tym przecież nie zaskoczy tamtejszych trenerów. Przyjęcie? Ta myśl odpada, bo piłki nie zawsze są posłuszne i czasami kierują się za pole boiska. Zdecydowanie marny pomysł. A co z atakiem? Jest przecież mistrzynią zbijania! Postanowiła, że zaatakuje.
Zbiórka odbyła się pod halą sportową. Clarin stawiła się tam punktualnie. Nie mogła się spóźnić na jeden z najważniejszych dni w jej życiu. Obawiała się, że coś pójdzie nie tak, ale w duchu mówiła sobie, że przecież jest dobra, że potrafi. Nic złego tego dnia ją jeszcze nie spotkało, więc żaden zły omen nad nią nie wisiał. W końcu wsiedli do autokaru i ruszyli. Clarin siedziała sama, nie miała żadnej przyjaciółki, ale nie dlatego, że jej nie lubili. Nie miała czasu dla nikogo. Dzień i noc trenowała. Każdy wolny czas poświęcała na dodatkowe ćwiczenia. Siedziała tak wpatrując się pusto w przestrzeń. Krople deszczu spływały po szybie. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Dziewczyny poszły się przygotować. Clarin zrobiła to co zwykle. Przebrała się w strój, a kruczoczarne włosy najpierw związała w kucyk, a potem zrobiła z niego warkocz. Kosmyki opadające na jej twarz podpięła spinkami. Weszła na halę. Nie spodziewała się, że przyjdzie aż tyle osób. Trybuny były zajęte przez fanów siatkówki do ostatniego miejsca. Trochę zestresowało to Clarin, ale zaraz o tym zapomniała, bo przypomniała sobie o rozgrzewce. Zaczęła rozgrzewać palce, a potem odbijała sposobem dolnym. Następnie atak, a na koniec zagrywka. Skończyła jako ostatnia. Była w pełni gotowa do pracy i pokazania na co ją stać. Nikt nie był lepszy od niej. Czuła, że miejsce w drużynie już na nią czeka. Dziewczęta wyszły na korytarz aby poczekać na swoją kolej. Każda była wywoływana osobno. Przyszedł czas na Clarin. Gdy postawiła nogę na boisku dech zaparł jej w piersiach. Oddech stał się przyspieszony, a serce mocniej biło. Miała pustkę w głowie. Co ona tam robi? Przecież przed chwilą była w kuchni z mamą, gdzie razem robiły naleśniki z czekoladą. Głośny krzyk z trybun przypomniał jej dlaczego znajduje się w tym miejscu. Spojrzała w tamtą stronę. Tak, znała ich. To Caleb z kumplami siedzieli na widowni. Znała go od przedszkola, a jednak byli sobie obcy. W końcu skupiła się na tym co ma do zrobienia. Przecież od tego zależał jej dalszy los, jej dalsza przygoda ze sportem. Poprosiła jednego z trenerów aby zajął pozycję rozgrywającego i dawał jak najtrudniejsze piłki. Pierwsza krótka. Piękny atak. Ledwo można było śledzić piłkę podczas lotu. Był tak szybki i zdecydowany. Kolejne rozegranie na drugą linię. Clarin potknęła się o własne nogi i upadła. Cała sala zamarła. Nie wierzyła właśnie w to co się stało. Jak mogło do tego dojść?! W takim dniu? Była na siebie wściekła. Wstała, uniosła głowę do góry i poprosiła o kolejną wystawę. Tym razem była tyłem. Dziewczyna za szybko się wybiła i piłka spadła przed jej twarzą. Co się stało? Przecież to niemożliwe. Clarin dręczyła się myślami. Poprosiła o ostatnie rozegranie. Długa wystawa i niesamowicie silny atak. Głośne brawa ogłuszyły Clarin. Wyszła z sali. Dziewczyny dopytywały się jak jej poszło, ale ona nic nie słyszała. Nie zwracała uwagi. Usiadła i patrzyła z osłupieniem w podłogę.
Przyszedł czas na ogłoszenie kto został przyjęty do drużyny. Clarin drżały ręce i nogi. Miała w sobię nutkę nadziei, że może nie było tak źle. Wyszło fatalnie. Prowadzący wziął do ręki kartkę i zaczął wyczytywać nazwiska szczęściar. Do drużyny weszła Victoria Bloom, Sarah Thros... a ostatnie miejsce zajęła Lucy Montogus. Clarin rozpłakała się. Jako jedyna nie pogratulowała żadnej z koleżanek. Nie miała siły. Była wściekła. Szargały nią nie ludzkie uczucia. Czuła się nikim...
Od autorki:
Ale długo to pisałam. To piszę na fejsie z kolegami, a to muszę odsłuchać piosenkę i dać jej recenzję przyjaciółce... No, ale jest. DRUGA już dzisiaj, haha:)