Miasteczko oddalone o dziesięć kilometrów od Londynu, w którym mieszka Clarin Chanel nigdy nie cieszyło się dużą popularnością, jednak zamieszkiwało je około pięciu tysięcy mieszkańców. Znajdowało się tam prawie wszystko co można było spotkać w większych miastach. No oprócz kina czy basenu. Młodsza część społeczeństwa była tym faktem oburzona. Na nic ich prośby i petycje. Jednak zamiast tych atrakcji zaczęto budować ogromną halę gimnastyczną. Wszyscy mieszkańcy byli zachwyceni, łącznie z młodzieżą. Zaczęto organizować treningi aż w końcu powstały drużyny. Dziesięcioletnia wtedy Clarin Chanel nie wiedziała, że dzięki temu jej życie zmieni się diametralnie.
Jak co dzień Clarin Chanel musiała stawić się na treningu o godzinie 16. Najmniejsze spóźnienie oznaczało surową karę ze strony trenera. Jednak nie był taki zły za jakiego go mieli. To dzięki niemu Clarin była jedną z najlepszych siatkarek w mieście. W mieście? Ludzie oglądając ją na meczach nie uważali ją za najlepszą w mieście, ale i na świecie! Jednak Clarin mówiła, że za mało widzieli i zbyt mocno wyolbżymiają jej talent.
Była przed czasem jak to zwykle bywało. Weszła do szatni i nie zastała w niej nikogo. Pewnie te co już przyszły rozgrzewały się na sali. Szybko wyjęła strój i zaczęła się przebierać. Swoje długie, czarne włosy upięła w koński ogon, a potem zrobiła z niego warkocz. Kosmyki, które opadały na jej twarz zebrała i przypięła wsuwkami. Była gotowa. Ruszyła na salę, gdzie ćwiczyło już siedem z czternastu dziewcząt. Wzięła piłkę i zaczęła odbijać sposobem górnym by rozgrzać palce. W końcu ostatnio cały czas stała na pozycji rozgrywającej, co nie bardzo jej się podobało.
Nadszedł czas na prawdziwy trening. Trener kazał im ćwiczyć blok. Nie wychodziło zbyt dobrze. Dziewczyny były już zmęczone. Jednak Mike Douglas nalegał. Po kolejnej godzinie drużyna opanowała blok w dość imponującym stopniu. Przyszedł czas na grę. Clarin tym razem ustawiono na pozycji atakującej. Była zadowolona. To co jej wychodziło najlepiej to właśnie potężne ataki. Sprawiały jej mnóstwo przyjemności. Podczas nich odprężała się i całą złość wyładowywała na piłce. Drużyna Clarin wygrała do dwudziestu jeden. Trener poprosił ich na chwilę do siebie. Miał im coś ważnego do powiedzenia.
- Dziewczyny, mogło być o wiele lepiej na dzisiejszym treningu. Stać was na więcej, ale nie o tym chciałem pomówić. Jutro w Londynie zostaną przeprowadzone wybory do londyńskiej drużyny siatkarskiej. Chciałbym abyście spróbowały, bo stamtąd bliska droga do miejsca w reprezentacji. Tyle już ćwiczymy. Jesteście coraz lepsze. Są jakieś chętne?
W tym momencie cała sala była wypełniona gwarem. Dziewczyny były podekscytowane jak i przerażone, ale chciały spróbować. A może akurat los się do którejś uśmiechnie.
- Pojedziemy tam wszystkie, prawda? - krzyknęła z zapałem Clarin, jednak ona miała największe obawy...
Od autorki:
Proszę bardzo, jest prolog:) Nie zbyt dobrze to wyszło, ale mam nadzieję, że komuś się spodoba:) Będę posługiwała się zdjęciami Shay Mitchell, chociaż w mojej głowie Clarin była blondynką.