Bezradnie usiadłam znów na brzegu łóżka. Skrzyżowałam stopy, zgarbiłam plecy, gładząc jednocześnie ciężkie loki ciążące w moich dłoniach. Nie patrzyłam wprzód jak zawsze. Strach mnie obleciał przed samą sobą.
Zamknęłam oczy...
Świat w przestrzeni skrytej tuż pod powiekami człowieka zdał się być innym. Działo się wszystko to, co zdążyło jedynie przemknąć przez mój zmęczony, zainfekowany nim umysł.
Zgasłam...
Zamarłam...
Umarłam...
Nagle.
Tylko obserwowani przez użytkownika ciotkaklotkazamerykiriki
mogą komentować na tym fotoblogu.