Czytam na ktoryms z blogow, ze ktos nie chce miec drugiego dziecka, bo pierwszemu chce zapewnic wszystko, co ajlepsze, zeby dzieci nie smialy sie, ze nie bylo na wakacjach w Tunezji. I lapie sie za glowe, bo jakie pokolenie my wychowujemy? Czy naprawde dla naszych dzieci najwazniejsze beda wyjazdy za granice, iPad i laptop za 5 tysiecy? Czy to jedyne wartosci wedlug ktorych bedziemy planowac ich przyszlosc? Co stalo sie z miloscia? Co stalo sie z rodzina? Nie mialam niczego, naprawde niczego. Bylo nas szescioro, donosilam ubrania po starszym bracie, mieszkalismy wszyscy w jednym pokoju zastawionym pietrowymi lozkami, nie mielismy internetu, nigdy nie wyjechalismy na zagraniczne wakacje, bywaly lata, kiedy pod choinka nie bylo niemal niczego, kiedy wigilijny stol nie uginal sie od jedzenia, ba! bywaly dni w ktorych nie mielismy co jesc. I nigdy nie mielismy najnowszych rowerow, modnych ubran, drogich gadzetow. A ja nigdy, w calym swoim zyciu, nie czulam sie gorsza, nawet przez chwile, bo kiedy rodzice moich kolezanek pracowali na dwie zmiany, by splacic kredyt i wyjechac na drogie wakacje, ja mialam rodzine. Mialam mame, ktora byla dla mnie zawsze, kiedy jej potrzebowalam, ktora miala czas, ktora kazda finansowa przepasc latala miloscia, najprawdziwsza. Mialam rodzenstwo, ktore choc do dzisiaj doprowadza mnie do szalu, bylo moja ostoja, przystania, sa nia zawsze. I chociaz materialnie mialam tak niewiele, dzis widze, ze juz wtedy bylam najbogatsza. I chyba wlasnie madrosc mojej mamy, to, ze potrafila nauczyc mnie, co jest w zyciu naprawde wazne, sprawila, ze jestem tym, kim jesten, ze jestem dumna z kobiett, ktora sie stalam. I wlasnie tego ucze moje corki. Ze chociaz stac nas na wyjazdy, na najdrozsze zabawki, na rzeczy, ktorych inni tak bardzo pragna- my stawiamy na rodzine, na wspolne spacery, na zabawy rano i wspolne nalesniki na sniadanie. Nie jezdzimy w dalekie podroze, najbardziej kochamy polskie morze, nie szukamy prezentow na swieta, ktorymi pchwalimy sie calemu miastu, ale takich, ktore nas uszczesliwia, nawet jesli Gabrysia znowu zdecyduje sie na najbrzydsza zabawke w calym sklepie. Chce nauczyc moje dzieci, ze nie liczy sie to, co mamy, ze tak naprawde liczy sie tylko milosc. I wiem, ze miloscia ich nie wykarmie, ale uszczesliwie, zbuduje fundamenty, wychowam na kobiety swiadome swojej wartosci, samodzielne, kochajace siebie dla siebie. I nawet jesli kiedys ktos bedzie probowal smiac sie z tego, ze kolejny rok z rzedu rodzice zabrali je na kemping, one beda wiedzialy, ze to nie one nic nie znacza, ze to nie one powinny sie wstydzic, ale rodzice, ktorzy wpoili swojemu dziecku, ze to nowy iPad decydujw o jego wartosci.