Mój przerośnięty dzidziuś <3
Za nami mało przyjemna ,nieprzespana noc , w każdym razie nie spałam ja , dziewczynki drzemały na zmianę . Gabrysię rozkłada przeziębienie , Marysię męczą kolki , które na szczęście odpuszczają trochę po kropelkach i zdarza się nawet , że zaśnie na tyle mocno by odłożyć ją do łóżeczka . Dzień na dobre rozpoczęłyśmy już przed siódmą , a ja umieram bez kawy tak bardzo , że nadal siedzę w szlafroku , taki ze mnie leń ! Słodyczkowe gile wiszą po pas , przybiega co minutę z nową chusteczką i błagalnym ' mamusia , wyćyj gluty ! ' , ale wcale nie przeszkadza nam to w tańcach i śpiewankach . Mam tak kochane córeczki , że nawet ta nieprzespana noc nie pozwala mi marudzić :)
Jest mi tak cholernie źle . Sama nie wiem czy bardziej boli odrzucenie , czy rozczarowanie . Czy można aż tak dobrze udawać przez cztery lata tylko po to , by wybuchnąć pokazując najbrzydszą , najochydniejszą z twarzy ? Jak można zrezygnować z największego cudu , jak można świadomie zrezygnować z dwóch tak cudownych dziewczynek i kierować się strachem , egoizmem ? Już nie płaczę . Brakuje mi łez .