dziś moje najmniejsze szczęście kończy trzy tygodnie <3
a ja właśnie tak prezentuję się trzy tygodnie po porodzie . ciążowe trzy i pół kilograma pożegnało mnie z nawiązką zostawiając mnie z wagą 52 kg . przez ogrom moich cycków wyglądam teraz jak kasztan na wykałaczkach , nie polecam , naprawdę ! czekam aż mój apetyt da o sobie znać , marzy mi się przytyć do 55 , nie lubię być chuda , z ciałem jest mi piękniej , ot co . nie mam dupy , nic a nic , ot powierzchnia płaska , mogłabym robić za stolik do kawy albo ścienną półkę ... oczywiście gdyby nie cycki . dlatego zaraz po połogu marzy mi się zumba , muszę tylko znaleźć kogoś , kto się ze mną na nią ruszy , otaczają mnie lenie , mówię wam !
mam wielką ochotę najeść się fast foodów , zapić gazowaną colą i doprawić miską truskawek , batonem ( albo kilkoma ) i kolejnym hamburgerem , oo ! albo miską popcornu ! ale brzuszek mani jest ważniejszy niż moje zachcianki więc ograniczam się do krakersów .
wczoraj wieczorem zostawiłam na komodzie w sypialni butelkę z wodą i trochę mleka modyfikowanego w miarce , w razie jakbym musiała dokarmić marysię . dziś rano budzę się , a nade mną dynda rozczochrana głowa gabrysi .
- cześć mamusiu . kocham cię baldzio !
na co ja jak poparzona wyskakuję z łóżka , żeby zlokalizować źródło miłości mojej córki i modląc się, by nie było ono kolejną zabawką ( albo co gorsza moim telefonem ! ) pływającą w sedesie . na szczęście to tylko mleko wdeptane w wykładzinę i przemoczona połowa mojego łóżka . mogło być gorzej !