takie cudowności przysłał dziś gabrysi tatuś z okazji drugich urodzin . gabrysia kiedy tylko zobaczyła jak kurier wnosi do przedpokoju karton zaczęła skakać i pokrzykiwać z radości , od razu wiedziała , że to jej rowerek ( nie mam pojęcia skąd ! ) . przez dwie godziny skręcania podawała wujkowi na zmianę śrubki , klucze , śrubokręty i odblaskowe światełka w międzyczasie przybiegając po kolei do wszystkich , którzy napatoczyli się na jej drodze i wołając : paaaaaać ! mam wolelek ! pać , gabisi siedzonko ! paaać ! gabisi kółećko ! paaaaaać ! gabisi wolelek ! gabisia jeździ ! . kiedy w końcu usiadła na siodełku nie chciała już z niego zejść . objechała dom kilka razy ( kilkanaście , ale kto by to liczył ? ) , zabrała na przejażdżkę lalę , misie , próbowała nawet z kotkiem , ale nie chciał współpracować sierściuch jeden , co moje dziecko skwitowało krótko : KOTKU CHAMIE ! chyba jeszcze nigdy nie widziałam mojej słodkości tak podekscytowanej i nabuzowanej energią , nie mogła usiedzieć w miejscu kilku sekund , tak ją zaaferował tatusiowy prezent . na dobranoc ucałowała 'wolelek' z każdej strony , kazała lali go pilnować , kiedy ona będzie spać i zapowiedziała , że jutro jedzie na spacer rano , bez śniadania i w piżamce !
od kilku dni biega po domu i śpiewa 'srutututu majtki z drutu ' na zmianę z 'nananana marihuana' . nie mam już sił do mojej głupiej rodziny , szczególnie , że pękam ze śmiechu razem z nimi , a przecież wcale nie powinnam !
z serii gabrysiowych rozmów anglojęzycznych .
gabi: i love you mommy .
mama: i love you too .
gabi : i love you three !
siedziałyśmy dziś przed domem i kiedy gabrysia wyskakiwała wodę z kałuży ja chciałam wpuścic do domu naszego kota , ale uparty głupi zwierz nie chciał się ruszyć . wzruszyłam więc tylko ramionami i rzuciłam 'nie to nie' , na co moja słodkość utaplana w błocie po czubek nosa :
- bez łaski kotku !