co byś zrobił gdybyś mógł fizycznie odczuć ból , jaki zadało mi dziś każde z twoich słów ? umarłbyś . z wycieńczenia , a może i z wyboru . błagałbyś o śmierć , niezdolny , by choćby poruszyć dłonią , mrugnąć powieką . najpierw zagryzłbyś wargi , z całej siły , do krwi . zacisnąłbyś pięści tak mocno , że pobielałyby ci knykcie , że paznokcie wbiłyby się boleśnie w wewnętrzną stronę dłoni . krzyczałbyś tak długo , aż gardło odmówiłoby posłuszeństwa , aż nie byłbyś w stanie oblizać spierzchniętych , popękanych warg . dławiłbyś się własną śliną , torsje wstrząsałyby całym twoim ciałem , zamykałbyś oczy tylko po to , by otworzyć je błagając spojrzeniem o ulgę . uderzałbyś głową o ścianę , siłą wyrywał z niej włosy , walił w nią pięściami . upadłbyś na podłogę , zwinął się w kłębek , czując jak każda kość w twoim ciele płonie żywym ogniem . w końcu zacząłbyś wyć jak dzikie zwierze prosząc o dobicie . nie byłbyś w stanie znieść intensywności bólu jaki ogarniałby nie tylko twoje ciało , ale i umysł . modliłbyś się o śmierć , bo tylko ona byłaby wybawieniem , tylko ona pozwoliłaby wymazać to wszystko . ale ja jestem silniejsza , choć może tylko tak mi się wydaje . zostawiam za sobą wszystko , co miało sprawić , że będę bezpieczna . mocniej okrywam kołdrą śpiące szczęście z pieluszką w buźce i połykam łzy , nie chcę jej obudzić, jest taka spokojna . w środku dziś umarłam , ale wciąż mam dla kogo żyć .