dziś jak wtedy
pragnę rąk , które głaszczą
słów ciepłych i miękkich
jak owcza wełna .
małgorzata hillar wypełnia mnie dziś po brzegi , tak mi było pusto bez jej glinianych garnków i talerzyków z zieloną kurą , tak brakowało mi ust cofających słowa , jak ona to robi , że trafia w najpiękniejszą część mojej duszy tak prosto , bez trudu ? chciałam być dziś rozsądna , odłożyć na bok wszystkie romantyzmy , zapomnieć o polnych kwiatach , fortach strzeżonych przez pluszowe misie , twardo trzymać się faktów , przecież tu chodzi o naszą przyszłość ! i znalazłam , na pierwszej ze stron pamiętnika , pisany niebieskim atramentem lewą ręką , tą samą , która w przerwach między kolejnymi wersami gładziła maleńką mnie ukrytą jeszcze pod jej sercem . pierwszy wiersz , który zachwycił mnie tak bardzo, tak mocno , że płakałam . i cały mój dopiero co odzyskany rozsądek , cała rozwaga i stateczność , tak o , po prostu odeszły , a ja znowu stałam się tą zakochaną dziewuchą , która rzuciałaby wszystko i wszystkim , żeby udowodnić światu ile miłości jest w przypalonych garnkch i brudnych skarpetach pod łóżkiem . ale czy nie taką siebie pokochałam ? czy nie to jest we mnie najcenniejsze ? nie chcę rozsądku , chcę tego szaleństwa , naiwności , ba ! nawet głupoty . byle z miłości .