uwielbiam wracać do tych zdjęć . minęło półtora roku , 18 cudownych miesięcy , a ja nadal nie mogę uwierzyć jaką wspaniałą , prześliczną i idealną mam córeczkę . jestem do szaleństwa zakochana w każdym jej geście , w każdym kroczku , w każdym słowie , które wydobywa się z jej usteczek . godzinami obserwuję jak uczy się świata , jak na moich oczach odkrywa możliwosci swojego drobnego ciałka . i chociaż przeraża mnie jej samodzielnoć wciąż potrzebuje mnie najbardziej na świecie , żeby głaskać ją po włoskach , śpiewać wieczorne kołysanki , wyganiać muchy z pokoju , gotować pomidorówkę i przelewać picie do kubeczka z misiem . miłość do niej rozsadza moje żyły , wybucha w sercu , kołysze się w każdej komórce mojego ciała , jest tak silna i tak namacalna , że aż boli . sens mojego życia . krzyczy , piszczy , płacze , śpi puszczając bąki prosto w moją twarz , rzuca się po podłodze , tupie nogami i używa 'nie' częściej niż jakiegokolwiek innego słowa , ale daje mi szczęście jakiego nie znałam , jakiego nie byłam sobie w stanie wyobrazić . czy kiedyś będzie łatwiej ? czy kiedyś przestanę płakać przy każdej jej nowej umiejętności ? czy przestaną mnie zachwywać jej uśmiechy , czy będę w stanie przejść obojętnie przed błagalnością jej wzroku ? mam nadzieję , że nie , bo choć to najbardziej szalona , nieobliczalna i najtrudniejsza miłość jakiej doświadczyłam , jest też najpiękniejsza .