świtem gładzi opuszkami palców moją skórę , spierzchniętymi wargami wita zagłębienie obojczyka . tęsknił . przywraca rzeczywistość najpiękniej . znów śniłam , że go tracę , że zniknął , że jestem sama . pusta . pot przesączony strachem lepi się do ciała , usta wykrzywione w bólu szukają ukojenia . 'jestem tutaj ' . wystarcza . serce wycofuje się na swoje miejsce , oddech wraca do stałego rytmu , dłonie splatają się w uścisku , jakbym musiała się upewnić , dotykiem przekonać własną podświadomość , że nie kłamie . po głowie tłuczę się melodia przepełniona melancholią , skąd we mnie tyle smutku ? powieki unoszą się leniwie , bezduszne jaskrawe światło poranka przesłania świat i nagle widzę . usta , które scałowywały moje łzy , oczy , które wpatrywały się w moje dostrzegając duszę , widząc serce . jak mogłabym to stracić ? miłość to strach . wszechogarniający , paraliżujący, najdotkliwszy . kocham mocniej ,niż mówią słowa . kocham mocniej , niż pozwala serce . kocham , bo kim byłabym bez tej miłości ?