lazy sunday więc standardowo biegniemy dziś na obiad do mojej mamci i na urodziny mojego młodszego brata . podjadamy z gabrysią jabłecznik , którego upiekłam wczoraj dwie blachy . oddałam już tatusiowi, zaniosę mamie , resztę pochłonie miś i z głowy . jako , że kuba wczoraj przegrał zakład ( hahahahahahah ! ) to on wieczór spędził myjąc naczynia i podłogi , a ja jak na prawdziwą panią domu przystało siedziałam na kanapie z hot-dogiem . od dwóch dni jest mi tak niedobrze , że umrę . albo jestem w ciąży , albo nie wiem co -.-