jest poniedziałek , 6 rano , mój (kolejny) dzień wolny od szkoły . praca zabrała mi moją przytulankę godzinę temu i od tego czasu wzbierają we mnie wszystkie demony przeszłości skutecznie odganiając sen. leżę więc opatulona kocem psując zęby pudrowym lizakiem i zaraz wezmę się za oglądanie ' niedzieli u tifanny'ego ' . gabrysia z jednej nocnej pobudki przestawiła się na trzy , ale będziemy z tym walczyć , jedną udało nam się właściwie już wyeliminować , jest dobrze . nie wiem kiedy zleciało dziewięć miesięcy życia mojej słodyczki , ale dociera do mnie , że z mojej małej niuni zrobiła się już dziewczynka . dziewczynka , która z każdym dniem potrzebuje mnie coraz mniej , dlatego wizja żłobka przeraża mnie tak bardzo , że mam ochotę płakać na samą myśl o codziennych kilkugodzinnych rozstaniach . odkąd słodyczka nauczyła się pokazywać jaka jest duża wystarczy zadać jej jakiekolwiek pytanie , a ona już macha łapkami w górze przeciągając się jak kotek , a my z kubą nie potrafimy sobie odpuścić , bo przecież jest wtedy jeszcze słodsza niż zazwyczaj. poza tym dopadł ją chyba kolejny skok rozwojowy ( oby ! ) bo zrobiła się nadpobudliwa w każdym tego słowa znaczeniu . pięciu minut na tyłku nie usiedzi , wstaje przy wszystkim , szczególnie przy tych szafkach , przy których może przyciąć sobie paluchy, ale to dla niej za mało . otóż moje dziecko jest święcie przekonane , że potrafi samo stać . dlatego najpierw robi przy meblach kilka kroczków , a później odrywa łapy i klap ! na tyłek . w ciągu ostatnich dwóch tygodni zaliczyła więcej stłuczek ze stołem , podłogą i wszystkim innym , co przez całe swoje życie . mamy w domu mały armagedon , ale to najwspanialszy armagedon , jaki oboje mogliśmy sobie wymarzyć .
formspring.me/lattey