Witam Was moje Drogie :)
Jak widzicie, waga poleciała sporo w dół :) Baaardzo mnie to ucieszyło. Ostatnio się nie odzywałam, bo uczelnia ostro daje mi w kość. Ale diety nie odpuszczam, no i w końcu są tego efekty.
Zaraz siadam robić rzeczy na uczelnię, a potem coś poćwiczę. Przed chwilą zjadłam kolację, więc nie poskaczę, ale za jakieś 1,5-2 godziny odpalę Mel B :)
Jestem najbliżej 6, jak się da... Moje postanowienie, by do końca października ją osiągnąć, stało się baaardzo realne! Ahh, nie mogę się doczekać, już naprawdę naprawdę! Wiem, że piszę tu o tym już chyba 20 raz, ale ta waga płata mi takie figle, że tylko ją wyrzucić -,- A jak sobie teraz myślę, że wystarczyłoby ściąć włosy i już byłoby 6... hahah, aż korci :D
Niemniej zamierzam jeszcze bardziej się przyłożyć i może już za tydzień ujrzę upragnioną cyferkę? O ile waga znowu nie stanie, jest to prawdopodobne. Ahh aż zachciało mi się ćwiczyć, tylko taka jestem pełna po tej kolacji... xd
Co tam u Was w ogóle? Ja w środę mam urodziny, jutro "impreza" rodzinna - kolejny powód do odmówienia słodyczy :) Będę twarda i nie zjem nawet swojego urodzinowego tortu. Tak mi dobrze bez tych słodyczy! Co prawda następny tydzień będzie mocno skrapiany alkoholem (czwartek, piątek i sobota), ale bez słodkiego :)
Dobra, nie mam jakoś dzisiaj weny do pisania, ruszam do nawału prac na uczelnię. Miłego wieczoru :*