Bo też takie mam. Wróciło... Tak samo jak w tamtym roku wróciło, a wszystko po to by J A K O Ś wyglądać latem. By ponownie móc założyć bez skrupułów najkrótsze szorty i mieć wszystkich w dupie (ale w głębi i tak być niezadowoloną z siebie). Tak, 48 kg nie do końca przyniosło mi szczęście... Było nawet 47, 46... Nadszedł kryzys i przytyłam, nie powróciłam do dawnej wagi, ale przytyłam i nienawidzę siebie za to okrutnie. Może i zniweczyłam małą część mojej pracy ale zniweczyłam. Najgorsze jest to, że dopiero teraz podobam się facetom... Tylko, że sobie się nie podobam... Muszę się ratować bo będę zmuszona jak dawniej chodzić latem w długim rękawie i dżinsach, znowu nie pojadę na plażę... Jeśli będę gruba nie będę miała życia...
Wczoraj?
ś: mleczny start + kawa z mlekiem 0,5
o: serek wiejski + kanapka z ciemnym chlebem + trochę soku jabłkowego
k: kawałek zapiekanki ;(
dziś?
ś: kanapka