Dzis po 10-ciu latach poszlam na basen. I bylo swietnie! Basen zawsze byl moja ulubiona forma cwiczen, ale przez moja nerwice natrectw nie plywalam od pazdziernika 2009. Balam sie, bo 2 razy zlapalam brodawki stop i musieli mi wymrazac. Niestety nie plywam juz tak szybko jak 10lat temu, ratownik kazal mi wypiedalac z szybkiego toru. No coz, rzeczywistosc jest taka, ze waze jeszcze raz tyle co 10 lat temu, wiec wiadomo, ze nie daje rady przeplynac calych 25m kraulem, i po 20m 'wysiadam'.

W poniedzialek zapisalam sie na silownie, a we wtorek na druga silownie haha. Troche martwie sie ze tego pierwszego karnetu nie wykorzystam. Ten drugi jest do parku wodnego, w ktorym jest miedzy innymi basen i silownia. Otworzyli go dopiero w poniedzialek, i nie moglam sie oprzec, bo maja teraz masywna znizke, a poza tym mamy tu takie upaly, ze tylko tylek w basenie moczyc.

Musze sobie zrobic grafik, ta pierwsza silka jest calodobowa, a druga tylko od 6:30 - 22:00 i od 8:00 do 20:00 w weekendy. Wiec jak bede miala wolne w weekendy raczej pojde do tej pierwszej, miedzy polnoca a 7ma nie bedzie ludzi.

W zeszlym tygodniu nie szlo mi dobrze, nie dalam sobie rady ze stresem. Szef sie na mnie wyzywal, i powiedzial, ze mnie w zeszlym roku awansowal, bo myslal ze obejme stanowisko menadzera, a ja na to, ze to ostatni zawod ktory chcialabym wykonywac. I opiekowanie sie grupka osob za ktora jestem teraz odpowiedzialna jest wystarczajaco meczace, i ze jedyne co sie dowiedzialam przez te 1.5 roku to to ze praca corporate/biurowa nie jest dla mnie. No i potem przez 8 godzin nie dal mi zyc. Na przerwie poszlam do domu i mialam napad, potem kolejny wieczorem i potem przez kolejne trzy dni duzo jadlam.

Od trzech dni idzie mi swietnie, 1000-1500kcal. W poniedzialek bylam na silowni, wczoraj nie bylam, bo stopy mnie napieprzaly, a dzisiaj spedzilam 2h na basenie.

Jutro czeka na mnie basen i pyszne awokado.