znowu nie śpię a to co przetoczyło się dzisiaj przez mój organizm przekracza wszelkie normy. ciężko. karminowa kanapa, misternie utkane poduszki zapewne przez mame kasie. na stole wódka zenit ruskacze papierosy ziel other drugs. pełen rozpierdol. kolorowe słomki kolorowe palmy z mocnymi shotami. twoja twarz piękna. na drugim końcu reszta. która nieobchodzi nikogo. najtrwalsi gracze zawodnicy. niepokonani fighterzy. fight club pamiętasz to nasz ulubiony film. zostaliśmy my, nawet johnny nie ogarnia. jesteś gotowy na wszystko pełen poświęceń razem tu i na zawsze. nie puszczasz mojej ręki wiem, że jest ci źle jak mi. bad trips. zaraz będzie okej, you'll see. po każdym deszczu robi się jaśniej słońce wschodzi i nastaje dzień. popłyniemy jeszcze nie raz. jedyne co chce widzieć to twoje migdałowe oczy utonąć w tym kolorze chyba najpiękniejszym na świecie. jakieś śmieszne gry w telewizji nie obchodzą nas teraz jesteśmy my sami na końcu świata przy wodospadzie słyszysz jak szumi. nie zaprzeczysz. cichutko w głośnikach dubstep akurat skrillex mocne riffy ciężkie. filtr niskich częstotliwości bo w końcu bass musi być tłusty. oboje to kochamy a marzec będzie przesiąknięty delayami, elektronicznymi subbasami. cała noc 12 godzin ale to jeszcze przed nami. narazie jesteśmy. wstajesz. szybki papieros wlokę się za tobą na balkon. zostały trzy skręty idealnie. perfekcyjny początek dnia. mamy słońce w plastikowej przeźroczystej torebce z czerwoną kreseczką. ogień ogień trawi trzewia musisz dać z siebie wszystko. całujesz szyje gryziesz w ucho niegrzeczny jestem twoja rude. moje obojczyki twoje kości biodrowe złamane żebra przebite opony dalej chłopcze. do it. pokój jest za ciemny na naszą energię składasz mnie w kupe trzymasz nie zrobisz mi krzywdy. jestem twoja teraz już wiesz. shhh to sekret. wszystko wiruje świat w szaleńczym tempie ale jesteś ty i jestem ja. w końcu wild hearts can't be broken.
zrobiłam się głodna. chyba czas spać.