Jest 22;13 siedzę w tym głupim fotelu,jedyne co udowadnia mi ,że życie dalej toczy swój bieg to wskazówki zegara,które słyszę.
Wiem,że każda...każda sekunda przybliża mnie do spotkania.
Ale kogo? Nie wiem. Teraz chciałabym tylko,żeby coś się stało,żeby świat mi udowodnił,że nadal istnieję ja i on,że ktoś gdzieś coś myśli,czuję.Może w tej chwili komuś wali się świat,drugiemu buduje.
A ja...siedzę w fotelu i tak cholernie chciałabym,żeby coś się stało,żeby ziemia się zatrzęsła,nie wiem,budynek zburzył.
Chciałabym w końcu płakać przez to co widzę,a nie co czuję czy myślę.
O już 22;15 ,rozglądam się.
O boże! Zacieki na stole...Może jeszcze nie wszystko starcone?