Tak wspominam nasze wspólne dni, wspólnie spędzone chwile. Od samego początku obozu trzymaliśmy się razem, nasza 6osobowa rasta rodzina. To Ty obudziłeś w nas rastamanów, miłość do muzyki i do samych siebie, podtrzymywałeś w nas ducha Marleya i popatrz, udało Ci się. I chociaż wszyscy już jesteśmy starsi, to dalej trwa w nas ten sam płomień, który udało Ci się rozpalić w naszych serduszkach. Wszyscy czerpaliśmy siły od siebie nawzajem, ale wobec tego, że byłeś z nas najstarszy - zawsze górowałeś nad nami, ale nigdy nie wykorzystywałeś władzy. Wiesz, nie wiem czemu, ale czuję, że jesteś gdzieś obok mnie, zupełnie jakbym czuła Twój uśmiech i te Twoje filozoficzne zadumania, nie wiem, skąd takie przeczucie. Pamiętam dzień, kiedy do mnie przyjechałeś, kiedy łaziliśmy z kąta w kąt a później wylądowaliśmy na wyspie i przeleżeliśmy pół dnia, jak najgorsze żule. Pamiętam, jak podbili do nas stare, wesołe punki i poprosili 'wyrozumiałych rastamanów' o wsparcie w kupieniu wina. I jak powiewała za nami flaga Boba. Damian, Ty zawsze byłeś. Miałeś w sobie coś takiego, czego nie można znaleźć u innych, co przyciągało innych do Ciebie. Byłeś, a w naszych sercach zawsze zostaniesz tak wyjątkowym człowiekiem, jakiego świat już nigdy nie będzie miał, jakiego już nigdy nie poznam. I nigdy Cię nie zapomnimy. Zależało nam na Tobie, wiesz? I dalej zależy, bo chcemy Cię zachować w pamięci takiego, jakim byłeś. Pamiętam, jak zjechałeś Paulinę, która powiedziała o Tobie, że jesteś jej 'guru'. I możesz się wściekać, ile chcesz, ale dla mnie też byłeś. Dlaczego tylko nasze ostatnie słowa nie były zbyt miłe? Nie naprawię już tego, ale skoro słyszę Twój śmiech za ramieniem to chyba nie masz mi tego za złe. Dlaczego to zrobiłeś? - nie wiem. I nigdy się nie dowiem, ale cokolwiek by to nie było, w nas miałeś wsparcie, szkoda, że o tym nie pomyślałeś, ale mimo wszystko - będziemy za Tobą tęsknić!