żyjemy swoim życiem,zapominając o tym,że istniała osoba,za którą w pewnym momencie oddalibyśmy wszystko...poznajemy wielu ludzi i tak naprawdę nie wiemy,czy wśród nich nie ma naszej przyszłej miłości,ale tej prawdziwej. nie nagłego zauroczenia i ,,zakochania" na 5 minut,żeby pochwalić się statusem na facebooku. świat się nie zmienia na gorsze,tylko my. wciągamy kolejne pokolenia w wirtualny świat i zatracamy się w nim. to chore. tyle jest wspaniałych chwil,które moglibyśmy przeżyć,gdyby nie internet,który miał być pomocą,a stał się życiem... ja nadal wolę spotkać się ze znajomymi chociażby w jakimkolwiek parku,niż ,,porozmawiać" poprzez wiadomości. nawet nie wiem po co to piszę. może dlatego,że wkurwia mnie ta cała ,,nowoczesność". ostatnio uświadomiłam sobie z jaką łatwością przychodzi niektórym odrzucenie wspomnień. i jak w takim razie TO uczucie nazwać miłością? jak można kogoś nazwać zakochanym,skoro przy byle okazji zdradza ,,miłość swego życia"?! to niemożliwe. jednak tak teraz postrzegane są uczucia...przyjaźń mylona ze znajomością, miłość z zauroczeniem lub flirtem,w którym liczy się wyłącznie przyjemność. a ludzie? w tej dziedzinie mogłabym napisać wiele,ale po co jeszcze bardziej podburzać moje zniechęcenie? napiszę krótko: chwalenie się wypitym alkoholem,zajaraniem do nieprzytomności czy ilością wypalonych papierosów to tematy przewodnie dzisiejszych rozmów. potem szczycą się liczbą znajomych,lecz ciekawe,czy potrafiliby powiedzieć jaki jest ulubiony kolor chociaż jednego z nich? czy któryś ma rodzeństwo,gdzie mieszka, jaki ma kolor oczu, kim są jego rodzice?
kiedyś wiedziało się wszysko,a dziś nic.
podsumowując: cieszę się z mojego dystansu do teraźniejszych czasów. nie chcę należeć do tej grupy społeczeństwa,która ma zaburzone mniemanie o sobie,swoich ,,wyczynach" i ,,umiejętnościach".
udaje mi się to i jestem z tego dumna.
koniec refleksji. cześć.
Użytkownik cheste
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.