nie wiem czy ma sens moje pisanie tutaj. pisanie o diecie. Tego nie można nazwać dietą. chuj. wpierdalam jak świnia. a potem nie jem nic. no, jak mogło się udać wczoraj? oczywiście się nie udało. Ale dzisiaj już będzie inaczej, nie może nie być.
taki miły wf, tak się zmęczyłam cudownie. a w czwartek mnie ominie...
niezbyt dobrze. bez sensu. ale przynajmniej mam internet.
edit: taaa, około 200kcal musli z jogurtem, 40kcal 2xchrupkie, 5kcal 2xogórek, 70kcal jajko gotowane, 40kcal pasztet sojowy, suma 355kcal, za dużo.