Cześć Dziewczyny!
Stwierdziłam, że od dzisiaj zaczynam ćwiczenia, ale już tak na prawdę totalnie biorę się za to. Nie ma obijania się. Przecież już za niecały miesiąc koniec wakacji, szkoła, a ja obiecałam sobie, że przyjde w całkiem nowym ciele. A tu klops z moich obietnic. Ale nie, nie. Przecież mam cały miesiąc! Musze udowodnić sobie, że dam radę i potrafię.
Jest taka piękna pogoda, że idę się opalać dzisiaj. Nie wiem, jak wytrzymam na słońcu tyle, ale muszę w końcu chociaż trochę "zbrązowieć". Najbardziej zależy mi na nogach, bo ręce mam opalone, ale nogi to ani trochę. W życiu jeszcze nie byłam tak fajnie opalona, bo nigdy słońce mnie jakoś nie łapie. U mnie jest teraz 30 stopni, a ja o 12 musze jechać rowerem na rehabilitacje :o Ojj, życzę sobie powodzenia, bo na pewno mi się przyda. Jechać w tym skwarze pod górkę 3 km... No nic, jakoś dojadę :)
Będę musiała zacząć chodzić na basen. Jeszcze nie wiem od kiedy, ale muszę ze względu na mój kręgosłup. Trochę nad tym ubolewam, bo moje ciało.. No ni jest w najlepszym stanie. Z resztą potem dodam zdjecia, coby mieć porównanie kiedyś tam, jeśli będzie co porównywać ;)
Mam mętlik w głowie. Ł. odezwał się.. Po tym, jak mnie przytulił nasz kontakt trochę się zmienił. Niby on mówił, że wszystko jest w porządku, ale przecież jeśli wymieniamy się kilkoma wiadomosciami dziennie, kiedy to wcześniej pisaliśmy całymi dniami to przecież ja mogę wyczuć, że jest coś nie tak. Od niedzieli nie pisał, odezwal się dzisiaj. Już wiem, żę nigdy nie będzie tak samo... Szkoda, bo mieliśmy świetny kontakt ze sobą, w genialny sposób poznaliśmy się, a ja go zwyczajnie "odrzuciłam". może nie tak dosłownie, ale on chyba tak to odbiera i stąd to wszystko. Gdybym jakieś 3 miesiące temu pomyślała, że mogę odrzucać TAKIEGO chłopaka, to chyba sama nie wierzyłabym w to co myślę. Chłopak, które ma tak ogromne powodzenie u dziewczyn zwraca uwagę na mnie, daje mi wyraźne znaki, a ja... Nic z tym nie robię. Ale zaraz powiem, dlaczego, nie z własnego kaprysu, bo prostu mam mojego K. Chociaż wiem, że z Ł. byłoby o wiele łatwiej, przecież mam go tutaj na miejscu, kiedy tylko chciałabym jego bliskości, wystarczyłby telefon i on już byłby przy mnie. Z K. jest inaczej, dzieli nas 400km. Jest ciężko, będzie ciężko, ale co będzie jeśli się nam uda? Będzie ogromna satysfakcja, że nam wyszło, że daliśmy radę, nie poddaliśmy się. Trzeba wierzyć w to wszystko.
Póki co uciekam pod prysznic i na rehabilitacje goł! :) Odezwę się później.
Inni użytkownicy: blazeitmalapertraven86xibiiitjozeflionikolajuan07x1julkapdezeta1paak94
Inni zdjęcia: Kończy się dzień... halinam25/6/25 inoeliaBella patki91gd2025.06.25 photographymagicMały Sfinks bluebird1121.06.2025 bolimnienieboEhh patusiax395Dbałość. ezekh11421.06.2025 bolimnieniebo:* patki91gd