Wrażenie takie mam, piorunujące, że miłość moja, ta, dla której tyle poświęciłam, nie jest warta kolejnego cierpienia i łez.
Laura, zrobiłaś wszystko, żeby Twój pijacki chłopiec czuł się dobrze przez ostatnie dni; olałaś uczelnię, poświęciłaś swój wolny czas, byłaś czuła i wyrozumiała, jak zwykle - on za Ciebie samą.
Nie uważam, że to do końca fair, że się teraz nie odzywa, po dwóch intensywnych dniach współtowarzystwa. Martwię się o niego, ale też ech, w głowie coś mu się, na pewno, roi. Chciałabym być na to odporniejsza...
photoblog
12 MAJA 2016