photoblog.pl
Załóż konto

Ciągle myślę, że to co robię, to wypisywanie moje się - jest piekielnie durne. Bo po co? Dlaczego nie umiem omówić sobie tego wszystkiego w głowie?

Ale daje mi szerszą perspektywę. Widzę co myślę i przez to, z perspektywy czytelniczej, szybciej odkrywam błędy poznawcze. Bo mam wtedy tak, jakby mnie to nie dotyczyło. Jakby moje życie nie było o mnie i jakbym mogła doradzić sobie z boku. Tak, dlatego piszę. Piszę, bo mi to pomaga.

Dlaczego zawsze wchodzę w schemat ogromnego poczucia winy, nawet bez racjonalnego powodu? Jestem kurczaczkiem, który biega dookoła placu i krzyczy: halo, proszę miłość! Proszę dać mi poczucie bycia kochanym. To też polecenie. Halo, tu zwracam się do siebie. Daj je sobie sama. To jest pustka, której nikt nie wypełni. I nikt nie ma obowiązku tego robić. Nie wiem, może mógłby chcieć? Mama mówi, że jak ktoś mnie prawdziwie pokocha - będzie chciał dla mnie dobra. Ale to znowu uzależnianie czegokolwiek od kogoś, choć brzmi obiecująco, idealistycznie. Bo mi znowu - wizje piękne o przyszłości dzielonej, duetowej takiej. Ale po co mi ktoś, żeby czuć się ze sobą dobrze?

Ludzie są świetni. Lubię ich; uśmiechy te wszystkie, bliskość różną, poczucie wspólnoty. Ale czy to, co oni o mnie myślą powinno mnie aż tak dotykać, boleć? I na ile mam na to wpływ? 

Czuję się trochę gównem. Mam prawo czuć się gównem. Czy mam powody do czucia się gównem? Chłopak mnie zdradził, właściwie bez powodu, co jest związane z brakiem szacunku. I z piciem. W takim razie czy to ja powinnam czuć się gównem? I jaki jest w tym wszystkim mój udział? Gdzie spieprzyłam, co mogłam robić lepiej, dlaczego nie byłam lepszą dziewczyną? Czuję się gównem przylepionym do buta. Bezwarunkowa akceptacja złego stanu samopoczucia. To też sobie daj. Daj sobie wszystko, czego potrzebujesz. Nie pozwól sobie na te cholerne skrzywienie. Nie powtarzaj sobie, że nikomu na Tobie nie zależy. Bo nawet jeśli - to co z tego? Nikomu nie musi na Tobie zależeć.

Dlaczego właściwie mu to odpuszczam? Dlaczego robię to tak po prostu?

Bo nie chciałabym, żeby mnie ktoś skreślił z powodu jednej porażki. Czy kilku nawet. Dlatego, że wiem, że tamta dziewczyna dla niego nic nie znaczy. Tylko tu pojawia się ta wątpliwość - w takim razie po co? Ale zgodził się na moje warunki. Śmieszne warunki, rany. Boję się, że już nic z tego nie będzie. Ale w takim razie - co stracę? Mętlik i wszystko mętlik. Nie jestem w stanie dojść do żadnych konstruktywnych wniosków. Jest między nami, mimo wszystko, dziwnie. Nie wiem już jak powinno być w dobrym związku. Chce mi się płakać. Dlaczego?

Dodane 15 KWIETNIA 2018
50
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika chcedodomu.