Wszystko co miało trwać wiecznie popękało. Ale nie czuję strachu. Nie nakładam tych sytuacji na siebie. Nie boję się. Pieprzony ze mnie epikureista, carpie diem, po co się na zapas umartwiać. Poumartwiałam się już w swoim którkim życiu aż nadto, czas się cieszyć. A mam czym. Mam was wszystkich, nawet nie wiecie ile taki pozornie nieważny wieczór z horrorami i grillowaniem na balkonie może znaczyć. No i mam Ciebie. Czasami Cie nie lubię, nie lubię Cię gdy jest mi przy Tobie tak gorąco, że aż oczy mi się pocą.
Doskonałe uczucie, wreszcie móc powiedzieć, że nie chce się zupełnie nic zmienić. Zupełnie nic!