Dobrze. Macie racje. Kochaliście.
Ale dla mnie słowo Miłość ma chyba inną wartość.
Kiedy mówię o Miłości nie myślę o czymś o czym łatwo zapomnieć.
O czym w ogóle da się po jakimś czasie mimowolnie zapomnieć. Albo o uczuciu, które z biegiem czasu traci swoja wartość. (choć przez jakiś czas zapierasz się, ze nigdy nie zapomnisz, nigdy nie bedzie innej, innego)
Powiesz mi znowu: nie mogę ciebie słuchać. Ty wiesz co powiedziałaś?
Pewnie coś, co bolało.
Przepraszam.
Ale widzisz. Ból. Co to jest ból? Coś cie kręci od środka, wierci ci dziurę i targa twoim mózgiem.
Czujesz się dziwnie, przegrany, zły, osaczony, smutny... ale to stan.
Stan duszy.
Chwilowy, lotny... zależny od ciągu wydarzeń.
byłeś/aś zakochany/ana z powodu... nie pomimo.
dlatego przegrałeś/aś.
te nasze "miłostki"
były stanem.
euforii, uniesienia, radości, czułości wkrótce potem złości, zazdrości... żalu i Bóg wie czego jeszcze.
Ale to wszystko mało.
Miłość to doświadczenie. To przetrwanie prób losu i czasu.
To to, że pomimo tego, ze byłeś inny, dzięki drugiej osobie stajesz się inny. To to, że zgadzasz się na Takie zmiany w Twoim życiu, o jakich kiedyś nawet nie śmiał byś pomyśleć...
Ciekawa jestem, czy byłbyś w stanie zrezygnować z swoich -teraz- mocno osadzonych w mózgu wyobrażeń wspólnego związku. Czy byłbyś w stanie zmienić siebie, tak, żeby nie ranić. Bo to, że Ty właśnie tak wyobrażasz sobie swojego partnera życiowego i życie z nim- nie oznacza, ze on się z tym musi zgodzić. Przekonując, ze masz zupełną rację, zabijasz w drugiej osobie cząstkę jej jestestwa. Jej prawdziwą naturę. Druga osoba nie będzie wtedy szczęśliwa z samą sobą, a jeśli nie z sobą, to również nie z Tobą...
Miłość to ciągłe kompromisy.
Prawdziwa miłość chce nam pokazać nas, takimi jakimi powinniśmy być zawsze. Nie tylko na początku związku, kiedy jest szał i cała góra zakochanych, parujących gorącem endorfinek!
miłość jest końcem- dystansu, odrębności.
Potrafiłbyś się tak wyodrębnić? Zrezygnować z swoich przekonań, albo je chociażby przetransponować?
To co czuliśmy było egoistyczne.
Było naszym zaspokojeniem.
No pewnie. Zależało Ci, żeby osobie kochanej też było super.
ale... czy jesteś w stanie dalej kochać osobę, która nie może Ci się na nic już przydać?
Wydaje mi się, ze mylimy czasem wyobrażenie miłości z sama Miłością.
Od miłości nie wymaga się poświęceń, ale samemu się poświęca.
Podoba mi się to co napisał Coelho:
Miłość nigdy nie staje na przeszkodzie temu, kto pragnie żyć Własną Legendą. Jeśli się tak dzieje, znaczy to, że nie była to miłość prawdziwa, miłość, która przemawia Językiem Wszechświata.
Byliśmy w stanie?
Czemu więc przegraliśmy...?
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24