Siedząc pośród czterech ścian, wsłuchana w spokojny szum,
oczekuje pierwszego taktu muzyki, która wyzwoli mnie z letargu w jakim się znalazłam.
Ciche kroki i skrzypienie podłogi - główna treść milczenia.
Nie rozbrzmiewa nawet tykanie zegara.
Kolejna intrygująca chwila za mną.
Cisza spadającego śniegu. Moment grozy i spokój, którego nie da się opisać własnymi słowami.
Lekkość nastroju. Zapach wydobywający się z płonącej świeczki.
Gdzieś kadzidełko ustawione dla wyostrzenia zmysłów.
Tak jakby czas stanął w miejscu. Pojedyncze uderzenie serca.
Czas płynie dalej. Głęboki oddech i można znów wrócić do tego co jest.
Krok do przodu, świat u stóp. Każdy ma dużo i nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ta cholerna analiza otacza aurą tych co szukają dalej, więcej, a przyziemność jest krucha i prosta, jak skrzydło motyla, który dożył własnego końca.
Wszyscy równi, każdy inny.
Nic nie wiąże się ze sobą...
...Nie, to niemożliwe;
niepodobna dać komuś żywego pojęcia o jakiejkolwiek epoce swojego istnienia
- o tym, co stanowi jej prawdę jej znaczenie
- jej subtelną i przejmującą treść.
To niemożliwe.
Żyjemy tak, jak śnimy
- samotni..."