Jakoś nie dociera do mnie rzeczywistość. Sama już nie wiem co się dzieje. Nie ogarniam. Za szybko ten czas leci... Ucieka mi. Przez palce. Nie daję rady. Nie nadążam. To wszystko jest jakieś bez sensu. Ta cała dotychczasowa podróż przez mękę, która niby ma być moim życiem, wcale mnie nie bawi. Już nie chcę. Dziękuję. Wysiadam. Ruszam w drugą stronę. Inną drogą. Oby tam było lepiej...