bo zaczęło się wszystko od nowa. trzy razy szybciej, trzy razy więcej, trzy razy konkretniej. ale przecież wiedziała, że tak będzie. sama tego chciała. lawly.
i znów ograniczeniem stał się czas. cholerne za krótkie dwadzieścia cztery godziny!
kategorycznie i nieodwołalnie potrzebuję spotkania z nimi pięcioma, a każdą osobno. i wszystko odbywałoby się bez stresu, poirytowania i złości, gdyby ktoś na chwile tylko zatrzymał wskazówke, albo cofnął ją odrobinę. tak. wiem doskonale. i to staje się barierą nie do przejścia. a ponoć nie ma rzeczy niemożliwych.
ktoś dziś podsunął mi pomysł emocjonalnej rewolucji. brzmi dumnie. i pewnie na tym poprzestanie. jak zawsze.