/Nie mam planów na najbliższe dwa oddechy/
Wzdycham nad Louboutinami, kupuję więcej słodyczy, piję więcej kawy/herbaty, w empiku przeglądam książki, których nigdy nie przeczytam, mam ochotę kupić i Machinę, i Guardiana Weekly, i Forbesa, i Krytykę Polityczną, tak z głupim uśmiechem myśląc, że och jaka jestem szerokohoryzontalna, w pół kroku wstrzymując się przed kupieniem K Mag całego wypełnionego wariacjami na temat Ziggy'ego Stardusta, bo miałam oszczędzać przecież, usilnie wybijając sobie z głowy francuski Vogue za 50 złotych, bo mnie nie stać, a potem i tak kończąc jak zwykle, z Polityką w torbie. I tak sobie myślę, że chciałabym zatrzymać czas w tym świecie, w którym wychodzę z domu przed północą, staję w deszczu i drżącą ręką odpalam papierosa, chociaż wiem, że nie powinnam, nie mogę i po co ja to kurwa robię, żeby zapomnieć, że znowu nauczyłam się płakać? I bym sobie żyła w tej innej rzeczywistości, pełnej fajnych rzeczy. Ale zamiast tego każdego dnia na nowo muszę sobie uświadamiać, że do niczego się nie nadaję i nic nie potrafię, oprócz rozwiązania równania i nierówności z logarytmem, ale pewnie i to przekonanie będzie we mnie żyło tylko do pierwszej wejściówki.
A tak poza tym to jest nawet fajnie. I pogoda w stu procentach mi odpowiadająca. I Jagiellonia właśnie wygrała z Wisłą, więc pewnie jest wesoło na ulicach miasta B.
>> Bauhaus - She's in Parties, Ziggy Stardust, Telegram Sam, Bela Lugosi's Dead.
>> Bauhaus - In the Flat Field.
>> The Cure - Charlotte Sometimes.
>> The Cure - Seventeen Seconds, Pornography.
czyli Marta Goes Goth '10.