Zakupy i jestem (niemal) wyleczona.
Ze złości, rozczarowania, smutku i tych innych głupot nagromadzonych przez wakacje.
Ja jednak jestem fizycznie niezdolna do odkładania pieniędzy.
Losowanie CL zdołało wzbudzić moje zainteresowanie. Zawsze byłam zdania, że EPL > wszystko, ale teraz jakoś nie podnieca mnie szara, ligowa młócka, potrzebuję czegoś speszyl, więc Ligo Mistrzów, przybywaj! Grupo G, rusz tyłek!
>> Gang of Four - Entertainment! Nie mogę uwolnić się od genialnych one linerów, którymi ta płyta jest naszpikowana. Post-punkowe inklinacje wracają, na szczęście i wreszcie.
>> Marillion - Kayleigh. Marillion mi się zawsze kojarzył z takim 'tatusiowym' zespołem (i z Markiem Niedźwiedzkim, heeeh). Z tego, co wiem, mój ojciec ich nie słuchał, ale i tak. W każdym razie wiecie, co mam na myśli. A do tej piosenki mam sentyment. Te wersy: By the way didn't I break your heart? / Please excuse me, I never meant to break your heart / So sorry, I never meant to break your heart / But you broke mine, pamietam jak wiele lat temu tłumaczyłam to sobie ze słownikiem (proszę się nie śmiać, też kiedyś nie znaliście angielskiego) i były one dla mnie kwintesencją wszystkiego, co kryje się pod pojęciem angielskiego dżentelmena. No genialne po prostu.