Ku...... kolejna dziewucha. Hiccup. Robocze imię , bo zaraz po urodzeniu przez pół godziny miała taką czkawkę , że trzęsło ją niemiłosiernie. Nawet nie wiedizalam ,że tak moze byc. Tylko jedno zdjęcie na razie. I moja frustracja. Niby człowiek jest doświadczony troszeczkę. Ale tylko niby. Same problemy. Nie wiem co mam robic. Imprintingowałam juz wiele źrebaków, Elsę tez. Wszystko było ok. ale słyszałam , że niemozliwe jest zrobienie tego , jesli klacz jest " pierdolnięta" ( haha- przenośnia - wiecie o co mi chodzi. I właśnie tak jest z Elsą. Wszystko było ok. Pierwsze półtorej doby. a potem jest odwaliło i jakoś ja sobie z nią sobie radzę ( choć na razie nie wypuściłam jej na pastwisko ( ale to też inny powód na to sie złożył - powiem potem), ale Elsa przekazuje wszystko co złe źrebakowi. To znaczy, ja swoje, źrebak ok - ona swoje - źrebak sfrustrowany i między młodtem a kowadłem. Masakra. Ja nie mogę sobie pozwolić na dzikie konie. Elsa się bardzo poprawiła przez ostatni rok a teraz znowu nadopiekuńczośc jej odpierdoliła. Wiem że to dopiero 6 dni po porodzie( mówię wam jaka wyrypa a czeka mnie na dniach Szelma jeszcze). Wypuścić ją ze źrebakiem i zapomnieć? Poczekać aż sie uspokoi? Mieć nadzieję , że źrebak zapamięta? Czy kontynuować i pokazywać Elsie , że źrebak nie zniknie jak się zrelaksuje. Opowiem potem bo nie mam siły. Same pytania. Mnóstwo pytań. A trzeba było breeding zostawić w spokoju.