mimo wszystko nie wiem dlaczego śpię dobrze. jesteś jak prześwietlona klisza niedopałek papierosa niedopita kawa rozczochrane włosy nie zalane ognisko. uśmiechasz się do całego świata szminka błyszczy a serce pergaminowy sezam z szarym skarbem samotności. metadon peyotl yage. nie martw. blanty wlatują jak bażanty. na osiedlu lecha czterometrowy czerwony zegar cyfrowy kłóci się z zegarem kierowcy nocnego autobusu. wyciągam pranie z lodowki a ono bez końca. czekolada kupiona w szpitalu była kradziona. volks vagen. ja znowu celuję nie tam gdzie trzeba. bentlejem z Betlejem. dziwne pobojowisko po czymś co kiedyś dawało ciepłe światło. pulsujące skronie. nieruchome źrenice i zimne dłonie. cechuje mnie pewna niepewność. poranione ciało pokrętne myśli których nie umiem wytłumaczyć. została zmięta paczka po papierosach i cztery klisze. zastanawiam się co widzisz dlaczego nie widzę.