Po pierwsze nie lubię wiecznych remontów tego miasta i robotników. A najbardziej tego, że nie mogę przejśc obok spokojnie. Ueeeeeeeee! jakoś nie potrzeba mi ich w żadnym celu. Tak, słuchaj jak starszy Ci mówi, żebyś robił, a nie patrzył się.
Puf, cieszę się, iż więcej was nie spotkam.
Oh, jak to dziwnie przypomniec sobie, dlaczego niektórzy zaliczają się do DAWNYCH znajomych. Spotkanie po latach i to uczucie, gdy masz ochotę zacząc walic głową o chodnik. A usłyszec, że jestem 'normalnym człowiekiem' z jej ust... bezcenne. Aż chciałoby się uciekac. No ale cóż... Są ci którym dane jest wyzywac innych od dziwek, a samej sypiac z innym co tydzień, a są też tacy, którym wypada to słuchac.
Wnioski, wnioski, wnioski... DAWNI powinni pozostac jeszcze bardziej dawni i zaliczac się do strasznych błędów młodości.
A jeśli już wrócic do rzeczywistości, to chciałoby się udawac strusia.
Nie, moi znajomi nie są normalni. Szczególnie perfidne wykorzystywnie moich słabości do wymuszania dziwnych obietnic... No przepraszam, że lubie jak się mnie kizia po plecach i no... xD i przepraszam, że tak się lubie przytulac i przeszkadzają mi w tym rozwiązane buty. Ale mimo to obietnica była, jest, ale haczyk w tym jest <3
I kosiamy Madzie i Misia
I lubię tą mgłe... nie wiem czemu, ale uspokaja. Dużo rzeczy uspokaja, ale niewiele jest mile widzianych...
Jeżeli miałabym robic to co mi się podoba musiałabym byc sama... Patrzyłabym tylko jak inni uciekają... Nevermind
A z tych dziwnych rekolekcji wyniosłam tyle, że kciuk świetnie nadaje sie do cwiczenia zmiany biegów ;D