Chwilami chcę być kroplą rosy
na letnim promyku słońca
rozpływającą się w mgnieniu oka
znikającą przed zmierzchem
wśród milionów dusz.
Zachodząca.
Podmuchem wiatru ulotnym,
tylko w Twym uśmiechu
na moment przystająca.
Jak trzepot skrzydeł
między krzykiem
wśród odłamków szkła.
Umykająca.
I tylko wspomnieniem pozostać
co na ustach imieniem moim
przywoływać będzie zielone oczy.