zdjęcie bardzo przedpotopowe. jedna z pierwszych prób w aktualnym składzie (a był kiedyś inny skład? me-ee). i znowuż związane jest z tym zdjęciem pewne zagadnienie, a mianowicie zazdrość. o co chodzi? już wyjaśniam. w momencie kiedy zaczynaliśmy odbywać regularne próby w naszym ośrodku kultury i pisać porządny materiał, to pojawiło się w międzyczasie parę innych zespołów, które również próbowały coś tworzyć. od tamtego czasu minął jakiś rok, może półtora. ile z tych kapel przetrwało? tylko nasza. cała reszta zaczynała od dupy strony, najpierw zaczęli szukać nazwy, potem ludzi, potem bezczelnie brali czyiś sprzęt, ale nie robili jednej najważniejszej rzeczy. nie mieli kompletnie żadnego materiału (nie licząc jednych, którzy dzięki gitarzyście mieli na koncie 3 kawałki, które i tak tylko gitarzysta potrafił zagrać). i w ten sposób ziarno oddzieliło się od plewy, czyli my zostaliśmy, tamci wylecieli za obijanie się, itd. żyć nie umierać, ale gdzie tu zazdrość? poskładajmy wszystkie części układanki. mamy parę kapel, z których przetrwała tylko jedna. dodajmy teraz typowe polskie myślenie (znacie zagadkę o farmerze z Ameryki i rolniku z Polski? nie? no to cierpliwości, przytoczę na końcu, nie bójcie się, nie jest zabawna - jest zbyt prawdziwa). co trzeba zatem zrobić z zespołem, któremu się udało przetrwać itd. (przypominam, że jesteśmy w Polsce)? wspierać? me-ee. jak najbardziej zgnoić, bo w końcu to "IM się udało, a nie nam, więc niech spierdalają, a pałker niech se kupi metronom, a gitarzysta nie umie grać". no sama słodycz. czy nie można się zniechęcić przez takie komentarze? pewnie. ale na przekór tym wszystkim co nam złorzeczą, dajemy radę dalej. anonimowość daje bardzo duże możliwości i dlatego z niej korzystamy. wszyscy nasi "konkurenci", którzy byli na naszym pierwszym koncercie nie dawali oznak niezadowolenia. dlaczego? bo nie mieli pojęcia, że my to my. i wyszło szydło z worka, wiadomo kto jest dwulicowy itd. dobra, dość przynudzania, macie ten dowcip:
czym się różni polski rolnik od amerykańskiego farmera? Jak farmer zobaczy, że stado jego sąsiada powiększyło się o 100 krów to się modli: "Boże spraw, żebym ja też tyle miał", a jak polski rolnik zobaczy, że stado jego sąsiada powiększyło się o 100 krów to się modli: "Boże spraw żeby mu te wszystkie krowy powyzdychały".
i jak to skomentował niejaki (a właściwie JAKIŚ) Ripper na forum, z którego wziąłem ten dowcip (znany mi skądinąd wcześniej):
"Taka jest prawda. I dlatego właśnie Polacy nigdy do niczego nie dojdą."
tyle. jak ktoś ma ochotę na inteligentną dyskusję, to zapraszam.