W sumie to z dnia na dzień jest coraz gorzej. O po co to wszystko było? po co?
Smutne uczucie wiedzieć, że się staczasz, że jest z Tobą gorzej, dlaczego, i wgl a nic z tym nie robić. Bo wiesz że dopiero gdy TA osoba powie Ci że masz przestać, to przestaniesz.
Dość ciągłego płakania po nocach, zastanawiania się co by bylo gdyby, topienia smutków we wszystkim złym. Ta? Fajnie by było. Szkoda że już nie umiem sie podnieść. Bo mam już dość tego. Wiem ze nie dam rady, może kiedyś, ale to chyba w dalekiej przyszłości.
Patrzę na stare zdjecia, filmy i to wraca. nawet nie moge wyjść na spacer, bo w tych wszystkich miejscach widze to co było. Nie wiem czemu wyżalam sie na jakiejś tandetnej stronie do wrzucania głupich fotek, bo może ludzie nie chcą czytać moich wyżalen, smutków i co sie dzieje w moim życiu, ale nie ma już osób którym mogę się wyżalić. Chociaż pewnie są, ale ja tego już nie widze bo każdego mam za wroga.
Minęło 6 tygodni.. Co będzie za miesiąc? dwa? Będzie lepiej? Podniose się? Oby..
i codziennie w nocy włącza się pseudo-depresja...