Jesteeem, nareszcie. Po wielu próbach dodania zdjęcia nareszcie się udało. Wakacyjje mi lecą szybko dość, pracowite są nie powiem że nie. Wczoraj robione zdjęcia do dowodu noo wyszłam masakrycznie i kazałam żeby facet mi robił jeszcze raz to zrobił i było trochę lepsze ale i tak brzydkie. Trudno jakos przeżyje pięć lat z nim. Wieczorkiem chwilaa z Justynkoom, umawiamy się na sesje i razem na wiśnie :P Dziś beznadziejna pogoda więc chwila odpoczynku i siedzimy w domku. Kasiullka nie mogła się już doczekać notki i mnie napastowała. Taak umawiamy się na spotkanko i na seksownie seksowną fryzurke którą mam jej zrobić. Tak mi sie wgl przypomniało że nie pisałam o weselu chyba. To nom fajnie było nie powiem że nie, orkiestra trochę nie tegoale dało sie juz potem przeżyć. Haaa fryzura którą sobie sama zrobiłam nie rozwaliła się wgl. W niedziele w Bychawie na galiiii no jakoś nie koniecznie dla mnie była ta impreza ale ogólnie nie było źle czyli fajnie. Uciekło się z tego i pojechaliśmy na trochę nad zalew do Lublina, wróciliśmy i chwilka tam i do domku. Taak i czekanie na rodziców aż przyjadą i odsuną dom bo oczywiście nie wziełam kluczy. Byliśmy tak głodni z Krzyśkiem że napadliśmy na grzędy ;D W tą sobotkę osiemnastka Olii prezencik jest piękny zresztą wykonany przez mamę Justynny. Too by w sumie było na tyle. Żegnam.
Głęboko w płuca za wszystkie nasze dni.