Twoje chore urojenia odnośnie bycia opiekunem zatracają się wraz z każdym słowem jakiego nigdy nie chciałbym usłyszeć od nikogo, zwłaszcza Ciebie. Coraz ciaśniejsze robi siędla Ciebie pomieszczenie zwane sumieniem, i wcale nie chcesz popatrzeć prosto w oczy prawdzie, lubisz smak kłamstwa i obłudy, czując się pewniej kiedy ktoś traci siły na oddech. Spijasz ze mnie wszelką pozytywną energie, powoli zaczynam lubić brak tlenu.
Tato
word i dont understand