stalowe elosy
Kiedy biorę za mikrofon, to suki często piszczą
To jest o marzeniach, które jeszcze dziś się ziszczą
Rychu rapper former, jest z nim informer
O śniegu będzie potem teraz nowy tekst wam powiem
Nie tłumacze tego Tobie, po co wciąż ten syf robię
Rutyna, miłość, człowiek pasja, trochę szczęścia
Kilka życiowych zdarzeń, wciąż ta sama agresja
W sposobie bycia w wersach, nie trzeba uzasadniać
Chcę to umiem narozrabiać niech się strzeże każda pała
Może se tłumaczyć - mama mnie nie przytulała
Bo już od małego samo w sobie stanowiłem
Od kiedy pamiętam RAP zawsze robiłem!
Na to zawsze miałem siłę, chęci spore, myśli chore
Takie życie jak projekty, wszystko moje gnoje
SLU nie przeboje 96 część pierwsza
Że seks, narkotyki, rap człowieku spieprzaj
Opcja złego najświętsza, wielu pragnie jak powietrza
Dziś dekade później, ja wiem coś o tym, puść mnie
A nie pożałujesz doktor Pejger alias skurwiel
Alias seksoholik, zepsuć dupę tej kurwie
Tak dla zasady, po co zdzira się tak patrzy
W oczach ma zło, czas sprawdzić o czym marzy
Czas potwierdzić swą męskość, pielęgnując swoje ego
Już nie - pytam dlaczego? Gdy nie wiem pieprze tego
Co się przypierdala do takiego stylu życia
Styl życia moim syfem nie mam nic do ukrycia
pOZDRO DLA ZIOMBALOSÓW
K!O!M!E!N!T!O!W!A!c!