-wstawa.....wstawaj..........WSTAWAJ KURWA! *JEB*-
-co jest kurw..... $%*&#? to ty?.... jesteś tu żeby mnie dobić czy co.. bo jak tak zrób to szybko...-
-powinienem cie zabić za to co mi zrobiłeś tam. ale to nie byłeś ty jakiego cie znam...-
-ok ok rozumiem co chcesz powiedzieć. skurwysyn...-
-chodz idziemy trzeba rozkminić jak powrócićdo normalności-
poszedłem z %^&*# na miasto... jest godzina mniej więcej 15... oboje jesteśmy głodni... szybka rozkmina... chcesz jeść to sobie to upoluj!... szukanie żarcia zajeło nam niespełna 2.5 godziny... wszystkie hipermarkety oblegane przez lokalne gangi nie pozwalały nam wejść lub strzelali do nas... ale wkońcu... widzimy jak 2 osoby stoją i smażą chyba jakiegoś psa na ognisku....a wiec zaczełem opracowywac taktyke.
-ok $%&*@ biegniesz i wypierdalasz jednemu buta a ja z kila w potylice i klepiemy tego kolesia na ziemi...-
-SAM SE KURWA BIEGNIJ-
-eshhh.... ok jak coś to ja sobie zjem xD-
-teraz wiem że to ty .... pierdolony w dupe optymista...-
cofłem się o kilka kroków. zacisnolem kij w dłoni.... *wydech powietrza*... rozpędziłem się... poczułęm ze jak źle to zrobie to bedzie koniec... ale szczęście stało po mojej stronie.... zanim jeden z nich zdążył się obrócić dostał na pysk i padł na ziemie drugi zdezorientowany nie wie co ma robić lecz po chwili pada na ziemie z nożem wbitym w plecy...
-Wypadł ci jak biegłeś.... xD-
-skurwiel...
chwila mlaskanie... byliśmy tacy głodni że nie patrzyliśmy co jemy... było smaczne...
- ok trza iść sie gdzieśprzekimać-
-no ok ale gdzie?-
-hmmmm kaman-
poszliśmy na dworzec PKP
-Witam w moim nowym domu... masz okazje zemną pomieszkać...-
-sympatycznie...-
-poczekaj chwile-
poszedłem na piętro do toalety lecz tym razem damskiej...
-no wychodź geju.... chodz pokaż siebie!-
-hehe nazywając mnie gejem obrażasz siebie....-
uśmiech zawitał na mojej twarzy....-jesteś moim przeciwieństwem nieprawdaż... hehehe-
widać nie było mu do śmiechu
-MILCZ KRETYNIE!... hehe widać że ci nie powiedziałem co sie stało z naszym bratem... otoz w moim świecie zginoł na wojnie... dumnie broniąc naszą ojczyzne... lecz ups nie poszło mu....-
teraz mnei wkurwił
-ZAMKNIJ PYSK SPRÓBUJ MU COŚ ZROBIĆ TO CIE WKOŃCU ZNAJDE I DOPIERDOLE CI TAK ŻE SIE NIE POZBIERASZ!!-
-hehehe.....znajdź sposób..-
zniknoł... znowu.... dlaczego to musi być takie hujowe! dlaczego jestem dla siebie taki wredny....Zszedłem na dół do $%^*@
-i co widziałeś siebie....?-
-tia.... nie wkurwiaj mnie bardziej...-
położyłem się... poczułem jak złapał mnie za ręke... ścisnoł mocno....i powiedział
-Jesteś moim przyjacielem... jakoś przetrwamy do końca....-
Wstałem....i odpowiedziałem
-nie ma bracie innej opcji...wrócimy i dojebiemy tego skurwysyna....-
............................................
słońce wstało dość wcześnie... $%&*@ nie było... zaczołęm go szukać... zauważylem jak wpatruje sie we wschód słońca...
-co robisz?-
-szukam sposobu na wydostanie się stąd....-
-mam pytanie... pamiętasz jak oboje chcieliśmy żeby był jeden taki dzień gdzie można zajebać kogoś kto nas wkurwia?-
-no pamiętam...-
-wiec kurwa czemu tego nie wykorzystać?!-
-hehe dobrze kminisz.... tylko od kogo zaczniemy?-
-lista może i jest długa...ale jest 1 osoba...- CDN