no a więc wstawiam sobie wreszcie jakas moją fotkę, prosze bardzo tutaj jakieś love story z przedszkola.
szkoda że nie wiem jak ma na imie ale pozdrawiam serdecznie kolege, fajne buty, wyrwał mnie na wizyte w zoo, nieźle.
no to takie milutkie intro, do przypomnienia sobie czasów, kiedy miłość to było uczucie, odczuwane na codzień, łatwe w otrzymaniu i nie sprawiające problemów w utrzymaniu. bezwarunkowe, po prostu.
dorosłość jak początek umierania, nice.
miłość jak powszechnie wiadomo to jedno wielkie gówno, jakby nie patrzeć i rozpierdoliło mi chwilowo mózg, jak połączenie mentosów z colą.
nie zebyśmy wczesniej o tym nie wiedziali, tyle ze wczesniej, nie musiałam łykać jakichs magicznych osiągnieć farmacji
nie miałam rozjebanych dłoni (uwzględniam korelacje mur-pięść, mniam.) ani nie siedziałam bezczynnie cały dzien w domu płacząc co pare minut. elo.
znaczy, nie żebym Cie kochała. to byłaby koloryzacja, ładnie wyolbrzymiona superlatywa.
po prostu mi zależało, a to całkiem zabawne, że teraz hajtasz się z byle kim.
na prawdę nienawidzenienawidzenienawidze osoby, która pod jakimś względem okazala się lepsza odemnie.
chociaż wiem kto to bo się znamy i zastanawia mnie bardzo, czego mi znowu brakuje w ogólnym rozeznaniu. cóż.
dobra, ogólnie, jeśli mam mówić co u mnie, to już raczej w lekko niepełnej normie, bo jeszcze chwile muszę
ustabilizować zakłocenia czynności psychicznych. ale to cecha którą akurat w sobie lubie, nie ważne co by sie kurwa działo
w przeciągu parunastu godzin, potrafię się ogarnąć i zarzegnać wszystkie zaognione stany bezsilności.
Prawdę mówiąc, zauważyłam że większość moich friendsów "zajebiście" się bawiła w ten weekend, więc chciałabym pozdrowić grono ludzi z chujowym humorem. :-*
dziękuje -
Kozie, za to że ma ochote spierać się z moimi monotematycznymi problemami oraz za parę miłych rzeczy które mi powiedziała :)
Rynowskiej, szczególne podziękowania za wstawki o fifarafie, universie, firmamentach, greckiej mitologi itd. :)
nie no jest spoko w sumie. troche electro, troche nikotyny i troche fnb (tym razem zgodnie z przeznaczeniem, nie dla rozrywki :-*) i wszystko idealnie sie układa
na koniec, jedyny pozytywny akcent dzisiaj :
K : bo widzisz byłam na domówce z D. i ciągle do mnie bajerował, dałam mu jasno do zrozumienia że nic z tego
więc zmienił strategię (...) pewnie myśli że jak się do mnie zbliży swoimi tanimi zwierzeniami i zaaplikuje jakąś jebaną wstawke na trzeźwo, to na niego polece. a kurwa nie, ja jestem łatwa, jak nie wyrwiesz mnie na imprezie to kurwa nigdy.
Ja : chciałabym wstawić to na fejsa i Cie oznaczyć, ale myśle że ubliżyło by to troche twojej godności (beka)
K : no chyba troche słabo (beka)
pozdrawiam serdecznie panią K. jak i pare osób które troszkę mnie dziś otrząsneły z letargu.
You're such a delicate girl
In the hysterical realm
Of an emotional landslide
In physical terms
(Garbage - CHERRY lips. trafnie)