Mimo wszystko mam nadzięje , że kiedyś popatrzymy sobie w oczy, pocałuemy się i bd tak cudonie że aż nie realnie ;D
Teskniła za nim nieustannie.Oprócz pragnienia odczuwała tylko jedno: tęsknotę ani zimna ani ciepła ani głodu.Tylko tęsknotę i pragnienie .
Potrzebowała tylko wody i samotności.Tylko w samotności mogła zatopić się w tej tęsknocie tak, jak chciała....
5:30. cztery ściany pokoju rozsadza muzyka, która automatycznie załącza się by mnie obudzić.
otwieram oczy i po omacku odnajdując pilot, wyłączam radio.
ciepło, które tkwiło pod kołdrą, teraz miesza się z chłodem panującym w pokoju.
otwieram szeroko okno. miasto jeszcze śpi.
nikotyna wydobywająca się z moich płuc powoli się rozprzestrzenia.
schodzę na dół. nieubrana i nieuczesana.
otwieram lodówkę, która oprócz mleka i żółtego sera jest pusta. siadam na blacie szafy,
a z błękitnych oczu mimowolnie spływa łza. wiesz dlaczego?
bo dawniej schodząc do kuchni na stole czekały na mnie pyszne kanapki i karteczka
" smacznego słońce. przyjdę po Ciebie po szkole. kocham Cię. '
Pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy?
Pamiętasz pierwszy pocałunek czy pierwsze upojnie spędzone noce ?
Pierwszego blanta, wypalonego na pół?
Pamiętasz, jak każdy z przechodniów dziwnie na nas spoglądając,
mówił, że dzisiejsza młodzież już na siebie tak nie patrzy?
Pamiętasz, jak bolała każda drobniejsza kłótnia? Jak przysięgaliśmy,
że będziemy przy sobie nawet w najbardziej chujowych momentach?
Nie, nie łudzę się. Mam tylko nadzieję, że zapomnę tak szybko, jak Ty zapomniałaś o mnie.
I padło pytanie,które wcześniej było nieważne.
Co dalej? No właśnie. Bo ile można tak trwać, tak istnieć do połowy i żyć chwilą.
Więc nic nie mówię,patrzę tylko w przestrzeń i samą siebie oszukuję,
że kiedy to wszystko zgaśnie nic nie zaboli. Bo przecież jestem na to gotowa,
przecież wiedziałam w co się pakuję i wiedziałam gdzie jest moje miejsce.
Wiesz co najmocniej zabolało?
To, że potraktowałeś mnie jak nic nie znaczącą idiotkę,
która zakochała się w Tobie choć o to nie prosiłeś.
To, że Ty dawałeś mi najwięcej nadziei swoim zachowaniem,
to nie ja podchodziłam do Ciebie w szkole i to nie ja się ciągle na Ciebie patrzyłam,
to nie ja mówiłam, że mogłabym patrzeć na Twoją buzię przez calutki czas,
to nie ja wysyłałam słodkie esemesy na dobranoc i to nie ja nazywałam Cię swoim.
To Ty mnie niszczyłeś każdego dnia coraz bardziej, dziś upadłam do tego stopnia,
że trudno będzie mi się podnieść.