Letni obóz i RPG dla chłopaków. W ramach ostatniego wspomnienia.
Bo zaczynam nowy etap.
Po raz 4 w tym tygodniu (a mamy dopiero środę) usłyszałam "jesteś uzależniona od kawy". Z tym się zgodzę. Po raz 2 usłyszałam "jeśli na świecie zabrakłoby kawy, to chyba umarłabyś z braku kofeiny". Z tym natomiast, nie zgodzę się absolutnie. Umrę, owszem. Ale bynajmniej nie z braku kofeiny, tylkoz braku KAWY.
Jeszcze całkiem niedawno, mama wmawiała mi, że jeśli napiję się kawy przed 30 rokiem życia, to
natychmiast umrę i to w strasznych boleściach. Może nie do końca tymi słowy, ale ogólne przesłanie było podobne. Dzisiaj, sama ciągnie mnie za rękaw mówiąc "chodź na kawę", albo kiedy nie mam siły wstac z kanapy, stwierdza "może kawy się napij".
Wbrew ostrzeżeniom (przepraszam mamo), pierwszą kawę wypiłam mając lat 13. Ponieważ nie wyrósł mi ogon, nie zaczęłam się pienic, ani nie zaczęłam widziec podwójnie, stwierdziłam, że jest to względnie bezpieczny specyfik. Zaś jego walory smakowe, przekonały mnie do picia go częściej.
Zaczęło się ostrożnie - wszak jednak z jakichś powodów, kawy mi zabraniano. Kawa 3 w 1, kupowana w sklepie na rogu (aby rodzice nie zauważyli znikającej kawy z puszki) stała się rytuałem, za każdym razem, gdy szłam do szkoły na popołudnie. Potem ta ilośc powoli rosła sięgając na dzień dzisiejszy nawet 4 kubków dziennie.
Dalej próbują wmówic mi, że powinnam od tego umrzec. Jak widac - żyję i mam się dobrze.
Zmieniły się również kwestie wyboru kawy. Sentymentalne wspomnienia związane z Nescafe 3 w 1, przegrywają mimo wszystko z walorami smakowymi. W ciągu zaledwie 3 lat stałam się absolutnym koneserem i znawcą krakowksich kawiarni. Począwszy od sieciówek w stylu coffeheaven, skończywszy na ciasnych knajpkach w ciemnych zaułkach. Jeśli kawa nie spełnia moich kryteriów smakowych, albo nie podoba mi się filiżanka, idę wypic kolejną. Bez względu na finanse. To rzecz na której zacznę oszczędzac dopiero wtedy, gdy zmusi mnie do tego bankructwo.
Nie jestem uzależniona od kofeiny. Dopiero po 3 kawy, zaczynam odczuwac jakieś tzw. pobudzające działanie. A i to nie zawsze. Jestem uzależniona od picia kawy. To niemalże rytuał w moim życiu. Tak jak niektórzy chodzą do kościoła, tak ja piję kawę. Robiąc ją w domu, napawam się każdym momentem - wsypywaniem jej do szklanki, czekaniem na gotującą się wodę, mieszaniem, obserwowaniem tworzącej się pianki, sprawdzaniem, czy dodałam odpowiednią ilośc mleka. Kawy nie potrafię wypic na hop-siup. To mój moment relaksu i odpłynięcia do innego świata. Trudnych rozmów przy kawie nie prowadzę. Bo to psuje tę chwilę.
Wchodząc do czyjegoś domu, jednymi z pierwszych słów jakie wypowiadam są "mogę kawy? jaką masz?".
Podsumowując, kawa stała się nieodłącznym elementem mojego życia. Ale elementem, który absolutnie mi w tym życiu pomaga. I nie dam sobie już wmówic, że od kawy się umiera, wypadają włosy, żółkną zęby, czy pojawiają się jakiekolwiek inne dziwne objawy. Jestem na to żywym dowodem.
I powtarzam:
KOFEINA NIE JEST MI NIEZBĘDNA DO ŻYCIA.
Tym co jest mi niezbędne do życia jest kawa. Dobra kawa.
Dlatego idę sobie zrobic. W moim ulubionym brązowym kubku. Kubku w kolorze kawy.