Obóz, Limanowa.
Brudna szafa i mój miś anarchista/kierowca tira.
Przez dość sporą część mojego życia myślałam, że najgorsze co może mnie w zyciu spotkać to brukselka na obiad, wielki pająk przemieszczajacy się po ścianie tuż koło mojej głowy i klęska nieurodzaju ogórków gruntowych. Brak ogórków gruntowych, a więc również kiszonych na świecie wiązałby sie z moją nieuniknioną śmiercią z rozpaczy i nieuregulowanej wewnętrznej gospodarki kwasowości. Jednak dziś wiem, że to wszystko nic. To tylko mały pryszcz na tyłku, w obliczu epidemii trądu. Póki co na pierwszym miejscu mojej listy "najgorsze rzeczy jakie mogą przytrafić się człowiekowi" stoi teraz siedzenie na przeciwko innych ludzi w autobusie.
No to teraz przystępujemy do objaśnień.
Zwykle jest tak, że w tylnej części autobusu, jest 10 czy 12 foteli skierowanych do kierunku jazdy. Potem kawałek przerwy i dwa fotele stojące odwrotnie. Zapewne każdy z nas doświadczył tego pasjonującego uczucia jakim jest wszechobecna obserwacja. Nie ma co ludzi winić - czymś muszą sie zająć. Że akurat znalazłeś się chwilowo na linii ich wzroku - nie oni zawinili. Następuje lustracja twojej osoby z góry do dołu. Zauważą każde zmięcie na twojej spódnicy, niedopięty zamek w torebce, odstający kosmyk włosów. Ułożą sobie całą historię z tym związaną - "zapewne jest puszczalską nastolatką, która właśnie wraca od klienta i nie zdążyła się doprowadzić do porządku", "biedne dziecko - pochodzi z biednej rodziny, nie mają żelazka, ani szczotki do włosów", lub też wiele, wiele innych wariantów. Po chwili wysiądą z autobusu i zapomną o twoim istnieniu. Ale ty, bynajmniej nie zapomnisz całej tej sytuacji jeszcze przez najbliższy miesiąc. Ich nic nie mówiące wyrazy twarzy i natarczywe spojrzenie, będą śnić ci się po nocach. Będziesz się zastanawiać "boże, ciekawe co takiego było ze mną nie tak, że tak się na mnie gapili. A co jeśli miałam wielką zieloną plamę na bluzce? Albo spłynął mi makijaż?". Po miesiącu również zapomnisz. Aż do momentu, kiedy kolejny raz zostaniesz zmuszony, aby usiąść przodem do reszty pasażerów.
Co jest w tym wszystkim najlepsze? Każdy świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawde wszystko jest z nim w porządku. Zmięcie na spódnicy, czy ów odstający kosmyk, zauważają tylko wnikliwi autobusowi obserwatorzy, którzy - jak już mówiłam - za chwilę o tym zapomną. W większości przypadków po prostu patrzą się przed siebie (czyli na ciebie), bo po prostu nie mają nic lepszego do roboty. Fakt, w niektórych przypadkach patrzą z zaciekawieniem, odrazą lub uśmiechem - w tym wypadku przynajmniej wiesz co myślą, co stanowczo ułatwia życie. Zdarza się to na przykład wtedy gdy podróżujesz z wielkim balonem w kształcie motocykla, lub masz w uszach (jako kolczyki w sensie) gigantyczne imitacje pomidorów (no dobra, przyznaję - mówię w tym wypadku o sobie). Jednak większość tych sytuacji nie ma najmniejszego związku z twoim dziwnym wyglądem.
I choć każdy wie o tym, że to sprawa normalna, to gdzieś w głębi przejmuje się tym.
Recepta? Włączyć mp3 i starać się nie zwracać na to uwagi. Czasem działa, czasem nie.
Ja osobiście wystrzegam się jak mogę siedzenia w tym miejscu. Jestem w stanie stać przez 15 przystanków z tyłu autobusu, aby tylko nie znaleźć się w tym przeklętym przybytku obserwacji, o którym mowa. Choć nie jestem osobą specjalnie przejmującą się tym co mówią o mnie inni to, aby zachować resztki normalności i zdrowia psychicznego, unikam owego miejsca jak ognia... i tego będę się trzymać.