. wiesz, siedziałam sobie dzisiaj, jeszcze jakąś godzinę temu i oglądałam ostatnią piosenkę. mój dobry nastrój uciekł gdzieś w okolice dna i w ogóle miałam ochote sobie najnormalniej w świecie pobeczeć.
no ale oczywiście mi nie dały. najpierw smsy wytrącały mnie w równowagi, potem wpakowały mi się do domu, bezprawnie wykorzystały kibel, rozsiadły w pokoju i zaczęły narzekać na to, że nic mi się nie chce, że mam bałagan i w ogóle na wszystko.. oh.. i tak mi marudziły, że w końcu przeszła mi ochota na ten film, na użalanie nad sobą i na wszystkie te nienormalne rzeczy, które bym teraz robiła.
no i widzisz, nie dość, że bezczelnie wlazły mi w życie, to jeszcze wywróciły wszystko do góry nogami.
i jak ich tu nie kochać?
a tak poza tym to byłam z Kuką na łące i oczywiście kazała mi się pierdolnąć, raz tu, raz tam i nic ją nie obchodziło to, że jest tam takie kłujące zielsko.. następna zła, której nie da się nie kochać. (;
wiesz, ile rzeczy obiecałam sobie zrobić w ciągu najbliższych dni? na razie kończy się na tym, że co jakiś czas zatrzymuje wzrok na brystolach..
branoc Robaczki. *;